Docieramy do Inveraray, malowniczego miasteczka, położonego nad zachodnim brzegiem Loch Fyne. Słynie ono przede wszystkim z pięknego zamku Inveraray Castle. Jest on zupełnie innym rodzajem zamku, niż do tej pory widzieliśmy. W żaden sposób nie przypomina bastionu obronnego, toteż słusznie wydaje się, że jakichkolwiek funkcji obronnych pełnić nie mógł. Sprawował co najwyżej funkcję reprezentacyjnego pałacu. Wzniesiony stosunkowo późno, ostateczny kształt przybrał w 1789 roku. Stanowiący mieszankę stylów baroku, palladian i gotyckiego, pałac, wzrok podziwiających przyciąga zwłaszcza swoją niespotykaną seledynową barwą. Do dzisiaj jest siedzibą klanu Campbell. Obecnie rezyduje tutaj Duke of Argyll, stąd część zamku wyłączona jest z możliwości odwiedzin. We wnętrzu na uwagę zasługuje zwłaszcza Sala Zbrojowa, gdzie wywieszono arsenał broni pochodzących z XVI i XVII wieku, w tym dirk i sporran należące do słynnego Rob Roy'a MacGregor'a (1671-1734). Sala słynie z tego, że ma najwyższy pułap w Szkocji - prawie 69 stóp, tj. 21 metrów. Widok w górę jest niebywały, nie widać końca, wszędzie wiszą różnorakiego rodzaju bronie.
Opuszczając pałac kierujemy się w stronę górującego nad okolicą wzgórza Dun na Cuaiche. Wszak mały rekonesans w góry, przed jutrzejszym atakiem na Bena Nevisa, jest jak najbardziej wskazany. 4,5 kilometrowa trasa biegnie przez wyjątkowo zielony las, nawet pnie drzew obrośnięte są gęstą zieloną roślinnością. Coś takiego widzę po raz pierwszy w życiu. Na szczycie usytuowana jest wieża, którą w 1754 roku zbudowano dla upamiętnienia masakry dokonanej na 17 Campbellach, właścicielach tych ziem, przez Markiza of Atholl. Mnie najbardziej inspiruje widok na okolicę Inveraray i samego Loch Fyne, a w szczególności miniaturową z tej pozycji bryłę zamku. Jak nieopamiętały pstrykam zdjęcia, zastane widoki wymagają utrwalenia. A że dzieje się to w szaleńczym pędzie, widać taki Szkocji czar, że owładniętego jej urokiem jegomościa, trudno posądzić o jakiekolwiek pokłady racjonalizmu w jego zachowaniu.