Zwalczyłem jakoś podły nastrój dnia wczorajszego, poukładałem sobie pewne sprawy w głowie. Łatwo mi nie było. Żal tych zdjęć, żal trwałych śladów widoków sprzed oczu. Ale przecież wspomnienia pozostają, przecież nikt mi nie zabierze tego co widziałem, przeżyłem. To moje...
Wczoraj trochę straciłem wiarę w człowieka, zwłaszcza ludzi z Sumby. Przemyślenia pozwoliły mi poukładać sobie pewne sprawy w głowie. Przecież mogło mnie to spotkać wszędzie, również na ojczystej ziemi. Przecież świat się nie zawalił. Ludzie mają znacznie poważniejsze problemy na głowie i sobie radzą. Przecież ludzie Sumby okazywali mi do tej pory wiele serdeczności.
Odpaliłem motorek i pojechałem. Znów w kierunku południowym, tym razem jednak ku dystryktowi, nie wiem czy to właściwa nomenklatura, Wanokaka. Dobrze, że przynajmniej komórka mi została. Mogę nią choć po części zrekompensować brak zdjęć z Sumby.
Grunt to porządek myślowy w głowie. Pamięć o wczorajszym dniu poczęła ginąć w myślach. Uwolniłem się od negatywnych myśli, emocji. Znów cieszyłem się dniem, znów cieszyłem się motorkowaniem po pięknych terenach Sumby. Ludzie okazywali mi multum serdeczności i jeszcze więcej uśmiechów. Odwiedziłem dwie stare tradycyjne wioski w Waingali i Praingoli. Słomiane dachy, drewniane konstrukcje, megalityczne grobowce, drzewa na których niegdyś wieszano zdobyczne czaszki wrogów, znów nie mogłem nie okazywać zachwytu tymi miejscami. Tym co jednak wyróżniało te wioski w stosunku do wielu innych widzianych było charakterystyczne zdobienie megalitycznych grobowców niby kwiatową kamienną rzeźbą z głową bóstwa Marapu na szczycie. Porozmawiałem sobie sympatycznie z mieszkańcami wioski, pośmialiśmy się do łez, kupiłem też kamienne rzeźby bóstwa Marapu. Będą przypominać mi o Sumbie w moim domu.
Odwiedziłem też dwie ciekawe plaże zlokalizowane na ziemiach Wanokaki – plaże Wanokaka właśnie i Lai Liang. Pierwsza raczej typowo rybacka, z wieloma kutrami zacumowanymi w zatoce oraz całkiem fajnym homestay'em (Joni Homestay). Przejechałem też wokół areny, na której w marcu odbywać się będzie festiwal Pasola. Druga plaża - Lai Liang, nieco oddalona, z bielutkim piaskiem i potężnym lasem u jej krańców. Obie piękne, niemniej do plaż widzianych przeze mnie w dystrykcie Lamboya się nie umywały.