Najdłuższy dzień naszych dotychczasowych wojaży po Turcji. Opuszczamy wybrzeże i ruszamy w interior, wgłąb Turcji, w drogę do osławionej
Kapadocji, głównemu celowi naszej tureckiej eskapady. Długa i nużąca to trasa. Ponad 500 kilometrów w drodze. Tureckie drogi są nadzwyczaj dobrej jakości, toteż kilometry powinny raczej uciekać pod kołami. Poprzedniej nocy słabo się wyspaliśmy. Ciągle nad naszymi głowami huczały lądujące samoloty. Po ich ilości zauważam, jaki przemiał turystyczny ma miejsce w okolicach Antalyi.
W drodze do Kapadocji odwiedziliśmy dwa dosyć istotne historycznie miejsca. Pierwszym z nich było położone jeszcze stosunkowo niedaleko Antalyi (45 km na wschód) miasteczko
Aspendos. Znajduje się w nim jeden z najwspanialszych i najlepiej zachowanych rzymskich teatrów świata antycznego. Tutejszy amfiteatr, wzniesiony za panowania Marka Aureliusza (161-180), przetrwał w stanie praktycznie nienaruszonym wszelkie kataklizmy nawiedzające te ziemie (głównie trzęsienia ziemi), najazdy arabskie i ottomańskie. Nie idzie niestety tego samego powiedzieć o starożytnym mieście znajdującym się powyżej amfiteatru. Tu zniszczenia są już znaczne. Bez dwóch zdań warto odwiedzić Aspendos, miejsce robi niesamowite wrażenie...
Droga wiła się w kanionie pomiędzy całkiem sporawymi górami. Wkrótce wjechaliśmy do
Anatolii, spichlerza Turcji. O czym świadczyły rozsiane hen po horyzoncie pola uprawne i ogromne silosy przy drodze. Mijaną w drodze
Konyę, siódme największe miasto kraju, dosyć ciekawe zresztą, postanowiliśmy zostawić sobie na wizytację w drodze powrotnej. Kolejnym miejscem dłuższego postoju na naszej trasie było położone w Anatolii, miasteczko
Sultanhani. Miasto to słynie z jednego z najlepiej zachowanych w całej Turcji karawenserajów. Pełniący funkcję hotelu i schronienia dla pielgrzymów, stanowi ponadto jeden z najlepiej zachowanych obiektów architektury seldżuckiej w kraju. Powstał w latach 1229 – 36 z fundacji seldżuckiego sułtana Alaeddina Keykobada.
Późnym wieczorem, już w ciemnościach docieramy do bajkowej Kapadocji. Spełniam pierwsze z marzeń towarzyszących tej wyprawie – o
noclegu w hotelu umieszczonym w jaskini....