Wróciłem... Zobaczyłem ów magiczny skrawek starego świata. Niestety nie znalazłem odpowiedzi na pytanie postawione na wstępie do niniejszej relacji – dlaczego Portugalia, mimo swoich niewątpliwych walorów, jest w skali Europy krajem zapomnianym i pomijanym w ruchu turystycznym. Patrząc w statystyki ruchu turystycznego, Portugalia pozostaje daleko w tyle za Francją, Hiszpanią, Włochami, Grecją, czy wieloma innymi krajami naszego kontynentu (nawet za Polską). Pamiętam też, że wielokrotnie spotkałem się z opiniami ludzi, którzy wizytowali ów kraj, niezbyt pochlebnie wypowiadającymi się o nim. Tymczasem moja portugalska włóczęga odbywała się pod nieustającym zachwytem nad walorami tego kraju. Częstokroć towarzyszył mi stan wybałuszonych oczu, niepohamowanego entuzjazmu, czy niekontrolowanych ataków wzruszenia. A im więcej uroku kraj ów roztaczał nade mną, tymbardziej dziwiłem się faktowi portugalskiego niebytu w europejskiej świadomości turystycznej.
Być może tradycyjny turysta, utożsamiający Portugalię z jej turystycznym bastionem w postaci regionu Algarve, pełnego blichtru, komerchy i innych przywar związanych z masową turystyką, może poczuć się rozczarowany portugalskim obliczem. Wszak i mnie Algarve jakoś wybitnie nie zachwyciło, a na jego w miarę pozytywną ocenę zapracowała głównie część, która akurat wyłamuje się z owych materialno - turystycznych okopów (wybrzeże Costa Vincentina). Mnie na szczęście było danym zobaczyć (głównie w Alentejo) inną portugalską twarz, pełną bezpretensjonalności, wrażliwości, niekłamanej swojskości, ludzkiej serdeczności. Zobaczyłem średniowieczne miasteczka, w których pod egidą drugiego tysiąclecia toczy się życie wprost z wieków średnich. Wąskie uliczki zamknięte w warownych murach zapraszają do odkrycia kart historii, która pięknymi zgłoskami była tu pisana. Gdzieś przebiegnie kot, zaharczy stary peugeot, gdzieś usłyszeć idzie plotkarskie tony dziadków w beretach, słońce oslepi odbijając swe promienie w barwnych azulejos. Zza otwartego okienka małej kamieniczki dolatują zawodzące dźwięki fado. Gdzieś za zakrętem babcinka z wałkami we włosach bieli ściany bieluteńkiego już domu, gdzieś wreszcie para cyganów gna muła zaciągniętego w swoją karocę. Swojska twarz Portugalii, klimat dawnych, minionych lat, pozwalają na roztaczanie nostalgicznych wizji portugalskiej wielkości. Inne kraje stawiają na przyszłość, ładując eurocenty w ozłocenie starych ulic, w wypędzenie swojskości poza swoje miejskie mury. Portugalia przeciwnie, realizując typowo portugalską ideę saudade, zachęca do odbycia wycieczki śladem walorów, być może już nie trendy we współczesnych czasach, ale niewątpliwie pobudzających sferę wrażliwości. W Portugalii, tej swojskiej, prawdziwej Portugalii, nie trzeba otwierać przewodnika, by poczytać rozdział o historii tego miejsca, tutaj ta historia jest wszechobecna, tutaj jest się częścią tej historii. Tutaj czas się zatrzymał...
Komu wreszcie walory duchowe nie przemówiły do świadomości, temu nadmienić należy o zaletach praktycznych wizyty w Portugalii. Podróżowanie po krańcach Starego Świata jest czynnością niebywale przystępną dla portfela. Bezpłatne parkingi, toalety, częśtokroć brak opłat za wstęp do atrakcji turystycznych, niesamowicie wysoki standart bazy noclegowej przy równocześnie
niskich cenach, tani wynajem samochodów, dostępne cenowo restauracje, markety. W mojej ocenie Portugalia jest najtańszym turystycznie (być może poza Algarve) krajem starej unii, co przy walorach historycznych, krajobrazowych czyni ją miejscem niebywale atrakcyjnym dla potencjalnego turysty. Mnie Portugalia na tyle zachwyciła, że zamierzam odtąd częściej wizytować jej piękne łono.
P.S. Do Portugalii warto przyjechać wreszcie dla zachodów słonca. Tutaj na krańcach Starego Świata, można być pewnym doświadczenia cudownych, niezapomnianych i pełnych romantycznych uniesień pożegnań europejskiego słońca z kolejnym z codziennych dni jego umilającej nam życie pracy na niebiańskim firmamencie. Czy to na skraju strzelistego klifu, czy w średniowiecznej warowni, słońce zachodzi w Portugalii pięknie i dostojnie. Tak dostojnie, jak tylko Portugalia, zapomniana, pogrążona w historii, przesycona urokliwą swojskością, potrafi być.
Podziękowania dla miłych towarzyszy portugalskiej włóczęgi - Kasi, Agnieszki i Marcina...