Pomysł pieszej wędrówki z Victorii ku położonym na przedmieściach Xhagry ruinom Ggantiji był nader rozsądny. Okazało się, że dotarliśmy tu prawie 50 minut przed autobusem. Ggantiję obraliśmy za celowy punkt naszych wojaży po Gozo. Raz dlatego, że innych megalitycznych świątyń Malty nie było nam danym z różnych powodów zobaczyć, po wtóre właśnie ów neolityczny kompleks Ggantija jest najstarszym ze wszystkich megalitycznych świątyń Malty. 5 euro, które należało zapłacić tytułem wstępu, uznałem za mój skromny i słusznie wydany wkład w konserwację i zachowanie kompleksu dla potomnych. Sama sterta potężnych kamieni, niedbale na siebie powrzucanych nie zachwycała i trzeba było wytężyć znaczne pokłady fantazji, by wyobrazić sobie pierwotny charakter i formę świątyni. Po stosunkowo krótkim pobycie w Ggantiji udaliśmy się ku centrum miasteczka Xhagra.
Po drodze, korzystając z tożsamego biletu co do Ggantiji, odwiedziliśmy jeszczeTa'Kola Windmill (z 1725 roku). To jeden z ostatnich wiatraków Malty, zachowany w stanie praktycznie pierwotnym. Niestety burza szalejąca w niedalekiej przeszłości urwała skrzydło wiatraka i na czas naszej wizyty prezentuje sie on niekompletnie.
Sama Xhagra, mimo nieznacznych rozmiarów, prezentuje się urokliwie, zwłaszcza jej miniaturowy ryneczek. Kierunkowskazy umiejscowione na jego rogu wskazują nam kolejny cel naszej gozańskiej włóczęgi. Kierujemy się ku ponoć najpiękniejszej plaży Gozo – słynnej Ramla Bay.