Inspiracją dla mojej wizyty w Bouzowie była wzmianka górnolotnie opisująca przymioty miejscowego zamku. Rozsławiana teutońska pompatyczność, zwał jak zwał, wręcz skłaniała do bezpośredniego przyjrzenia się jego urokowi. Tym bardziej, że przed oczy wpadły mi wyniki ankiety porównującej piękno czeskich zamków, w której to bouzowski zamek plasował się w samej czołówce, w otoczeniu tak rozsławionych zamkowych tuzów ziemi czeskiej jak Karlstejn, Pernśtejn, Křivoklát czy Cesky Sternberk.
Zamek w Bouzowie pochodzi z początków XIV wieku. Największy wpływ na jego współczesną postać miało jego kupno przez Zakon Krzyżacki, a konkretnie jego mistrza Franza Ludwiga zu Neuburga. Pod ich skrzydłami zamek zyskał swoją średniowieczną, późnogotycką twarz, niebywale urokliwą i na wskroś przesiąkniętą romantycznością. Nie dziwota, że niemieccy okupanci ziemi czeskiej uwili sobie w trakcie II wojny światowej, właśnie tutaj gniazdko, z którego sprawowali swój okupacyjny proceder na tych ziemiach.
Strzeliste wieżyczki, późnogotycki wygląd, zwodzone mostki, architektoniczne zdobienia, wreszcie tchnące przepychem i przesycone zapachem historii wnętrza wprost pobudzają wyobraźnie, przyzwalając jej przenieść się w czasy świetności owego zamku. Jego urokliwość dostrzeżona została już przez świat kinematografii, która miejsce to niejednokrotnie czyniła lokum fabuły dla wielu bajek i baśni, z tych najsławniejszych wspominając o Fantagiro.
I na mnie zamek wywarł niebywałe wrażenie, pozwalając naocznie dostrzec jego romantyczną urokliwość. Swoją bytnością w jego wnętrzach mogę dać tylko ustne świadectwo jego niezwykłości, polecając go wszem i wobec.