Kilka dni po zdobyciu Krywania, ponownie miałem okazję zasmakować uroków Małej Fatry. Tym razem asumptem do tego była wizyta spragnionej górskich wojaży wrocławianki Ani. Skutecznie z Dorotą namówiły mnie do kolejnej wizyty na tym tatrzańskim przedmurzu. Nie przyszło im to łatwo, w tym wypadku do górskich wojaży nie zachęcała zachmurzona pogoda. Uznałem, że wyprawa w górskie czeluście nie należy do rokujących wielkie atrakcje. Górujące wysokością szczyty Małej Fatry trzeba było zostawić na kiedyś indziej. Miast tego zaaranżowałem wyprawę w jedno z najpiękniejszych miejsc Małej Fatry, w słynne Janosikowe Dziury.
Po osiągnięciu chaty Stefanova udajemy się wprost ku celowi dzisiejszego dnia. Janosikowe dziury, zespół przepięknych formacji skalnych wytworzonych w drodze procesów krasowych, wyżłobionych przez przepływający Dziurowy Potok, składają się z trzech kompleksów - Górnych, Dolnych i Nowych Dziur. Stworzono tutaj niezwykle atrakcyjne trasy, wykorzystując drabiny, łańcuchy i szereg innych udogodnień pozwalających pokonać piętrzące się przeszkody. W efekcie niezwykle bogatą w doznania trasę pokonuje się przeciskając się między skalnymi półkami, wąwozami, przepełzawszy obok jednego z około 20 wodospadów, nieraz tracąc dech, czy to wskutek uciążliwości, czy też zapierających dech w piersiach widoków po drodze. Chyba dobrze, że pogoda zbytnio nie dopisuje, pewnie weekendowe tłumy nie pozwoliłyby płynnie pokonać trasy. Już teraz niedzielnych turystów, białoadidaskowych, białodzinsowych tu za dużo.
Trasa niezwykle przypadła do gustu moim towarzyszkom. Mnie, mającemu sposobność bycia tutaj po raz trzeci, raz wtóry uzmysłowiła jakim różnorodnym i bogatym w atrakcje turystyczne rożnej postaci i różnej trudności jest pasmo górskie Małej Fatry. Nie dziwota, że tak często kieruję tam swoje stopy...