Nie samą Azją, człowiek żyje, mimo że czas wypełnia wyczekiwaniem na nadejście kolejnej zimy. Jedni karmieni nostalgią, wspominają ostatnie podrygi lata, powoli zakopując się w zimowe pielesze, inni cieszą się, bo dla nich, dla mnie, nadchodzi najmilsza część roku. Co jednak zrobić, gdy głos Azji jeszcze milknie w europejskich realiach, gdy azjatyckim marzeniom ciągle jeszcze daleko do realizacji. Gdy codzienna rutyna zabija, wolność woła o wyzwolenie z okowów szarej codzienności, a dusza rwie ku przygodzie.
Ten ciężki dla mnie czas, rokrocznie próbuję sobie wynagrodzić ucieczką ku kolejnym europejskim destynacjom. Europa nie Azja, zupełnie wyzuta z przymiotów duchowości, mniej uśmiechnięta, pochłonięta kapitalistycznymi pobudkami, pod kilkoma względami mimo wszystko bije tę drugą na głowę (nie myślałem, że mogę nawet wysnuć takie wnioski :). Urbanizacyjne wizje, architektoniczne bogactwo, mnogość stylów i form. Europa ma miejsca, ba całe multum, które zachwycają. Bezsprzecznie jednym z takich jest Francja. Kraj, który jest tym wiodącym na liście najczęściej odwiedzanych przez turystów. Jakimś cudem udało mu się do tej pory ukryć swe niewątpliwe walory przed moją osobą. Do teraz... Korzystając z przystępnych cenowo lotów, postanowiłem wreszcie uczynić zadość swym wielokrotnie odkładanym planom wizytacji tego bez wątpienia interesującego kraju. Za miejsce swej pierwszej wizyty w tym państwie obrałem południowe rejony Francji, tereny malowniczo ulokowane na granicznym pasie górskich Pirenejów, miejsca o niebywałej spuściźnie historycznej i kulturowej, a przy tym estetycznie bardzo urokliwe.
Kilkudniowy pobyt w tych stronach nie zaspokajał nawet części podróżniczych żądz, ba pozwalał ledwie na liźnięcie tematyki francusko-hiszpańskiego pogranicza, niemniej dobre i tyle. Ostatecznie z zasobnej listy miejsc wartych odwiedzin, przyszło drogą eliminacji poskreślać całą litanię urokliwych destynacji, pozostawiając kilka punktów żelaznych.
W efekcie miałem w planach :
- odwiedziny najlepiej zachowanej średniowiecznej twierdzy w Europie z Carcassonne
- wizytację "szlaku Katarów", górskich twierdz Pirenejów, w których chronili się oni przed krwią spływającym ostrzem średniowiecznej krucjaty
- rzucenie okiem na Andorrę, jeden z lilipucich krajów Europy
- odwiedziny któregoś z romańskich opactw i klasztorów
- łapanie późnoletnich podrygów słońca na śródziemnomorskim wybrzeżu Zatoki Lwiej wraz z wizytacją malowniczej osady rybackiej w Collioure
Tyle, jeżeli chodzi o plany, o ich realizacji, już w kolejnych postach :)