Ciszej jakoś ostatnio u mnie, ale nie znaczy, że niepodróżniczo... Szykuję się do wielkiej wyprawy, jednej z największych w moim życiu, może największej, choć przecież już wiele interesujących i ambitnych odbyłem. Ekscytacja pełną parą...
Ale nie znaczy to, że samymi przygotowaniami człowiek żyje. Odskakiwałem sobie ostatnio na weekendy w Europę. Dopiero od niedawna kiełkujący w głowie, od czasu uświadomienia sobie że przecież już niedaleko,
plan "zaliczenia 100 krajów świata" ma się dobrze i cel zbliża się wielkimi krokami. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatniego roku, ciągle jak by nie było pandemicznego, odwiedziłem 12 nowych, nigdy nie wizytowanych przeze mnie krajów świata...
W jeden z majowych weekendów wpadłem z 4 dniową wizytą na
Łotwę. Kraje postradzieckie znam dosyć słabo. Pamiętam, jak w zeszłym roku, jeszcze przed nieszczęściem, jakie ma tam miejsce teraz, wizytowałem Ukrainę. Pisałem, że tamtejsza Odessa przypomina mi podstarzałą kobietę, niegdyś wielkiej urody, która dalej chciałaby czerpać z powabu, jaki roztaczała kiedyś. Niestety jej czas przeminął...
Pozostając w podobnej retoryce, moje wnioski po Łotwie były zgoła odmienne. Łotwa z kolei przypominała mi nastolatkę, niezbyt pociągającej aparycji, która może i chciałaby roztoczyć czar przed niejednym kawalerem, ale chyba nie umie, nie wie jak. I w zasadzie tego czaru też zbyt wiele nie ma...
Ciężko wysnuwać wnioski po raptem czterodniowej wizycie. Niemniej nijak mnie ten kraj do siebie nie przekonał i jakoś nie planuję na przyszłość dawać mu kolejnej szansy.
Pohanzeatycka Ryga owszem i piękna. Zasłużenie wpisana na listę UNESCO. Poraża jednak cenami, które w nawiązaniu do stopy życiowej obywateli tego kraju absurdalnie się mają do rzeczywistości. Infrastrukturalnie zdecydowanie gorzej niż w naszej Polsce, zarobki sporo niższe, z kolei ceny sporo wyższe.
Zwiedziłem też wybrzeże bałtyckie Łotwy z jej najsłynniejszym kurortem
Jurmalą. Podobnież specjalnie mnie nie zachwyciło.
Nieco lepsze wrażenie zrobiły ciągle dziewicze regiony wokół
rzeki Gauja z trzema pokrzyzackimi zamkami (Sigulda, Turaida i Krimulda). Dziewiczy charakter tego miejsca, kawał jakby nie było historii, leniwie wijąca się Gauja plus piękne trasy spacerowe wokół mogły się podobać.
Kolejny okołoweekendowy wypad w Europę za śmieszne pieniądze (90 złotych za lot powrotny) zaliczony. Podobnież kolejny kraj... I tyle ...