Nie wiem w sumie dlaczego, ale zawsze z krajów kaukaskich najbardziej przepełniała moje myśli
Armenia. Od zawsze chciałem móc odwiedzić ów
najstarszy chrześcijański kraj Świata. Od zawsze szukałem opcji, jak tam dotrzeć, regularnie patrzyłem na promocje lotów w tym kierunku. I mimo, że to zawsze jakoś przeradzało się w lata, lata w dziesięciolecia, wiedziałem, że w końcu kiedyś do tej Armenii dotrę ...
Planując tegoroczną majówkę na Kaukazie jako pierwszy obowiązkowy punkt wizyty umieściłem w owych planach Armenię, dopiero po niej Azerbejdżan. Osławiona turystycznie Gruzja doszła do kompletu trochę z przypadku, w zasadzie wyłącznie z uwagi, że granica pomiędzy Armenią a Azerbejdżanem od dziesięcioleci jest zamknięta i nie sposób poruszać się pomiędzy tymi krajami inaczej niż tranzytem, czy to przez Gruzję, czy Iran.
Coś chyba jest na fakcie, że miejsca paskudnie doświadczone przez historię, krainy spływające krwią, ludy ciemiężycielskim batem najeźdzców śmigane, zawsze wzbudzają pozytywne odczucia. Chyba w ten sposób mogę sobie tłumaczyć moją odwieczną chęć wizyty w Armenii i nie mającą umocowania w faktach, skoro nigdy tam do tej pory nie byłem, sympatię do tego kraju i jego mieszkańców. A kraj to z jednej strony niesamowicie atrakcyjny, z drugiej właśnie boleśnie doświadczony przez historię. Pierwszy chrześcijański kraj Świata (301 rok), swoisty hegemon w regionie (Wielka Armenia zajmowała onegdaj powierzchnię dziesięciokrotnie większą niż obecnie), z cudownymi górami Kaukazu, sławetnym Araratem na horyzoncie, przepięknymi świątyniami ortodoksyjnego kościoła armeńskiego (jest ich ponoć ponad 4 tysiące), słynnym armeńskim morzem (wysokogórskie jezioro Sewan), przepięknymi grobowcami tzw. chaczkarami, z niesamowicie gościnnymi mieszkańcami (sporo zresztą znanych osobistości świata nosi ormiańskie korzenie – Cher, Garou, Kardashian, Pendercki, Herbert, Makłowicz, itd.). Z drugiej strony, jak wspominałem, kraj to obrzydliwie doświadczony przez historię. Najeżdżany przez Persów, Aleksanda Macedońskiego, mongolskie watahy Tamerlana, ściśnięty pomiędzy muzułmańskie kraje Turcję oraz Azerbejdżan, do dziś dzień nie utrzymujący zresztą z owymi sąsiadami relacji. Nieustannie przez nich grabiony, mordowany (słynna rzeź Ormian w latach 1915 – 1917, gdy Turcy wymordowali do 1,5 miliona Ormian...), okrajany z kolejnych kawałków ich własnej ziemi (jak choćby niedawna utrata Górnego Karabachu na rzecz Azerbejdżanu). Doświadczony również i władzą radzieckich komisarzy z czasów Sowieckiego Sajuzu (chcieli osuszyć ich ormiańskie morze - jezioro Sewan), represjami stalinowskimi. Dzisiaj Armenia zajmuje raptem
10 % terytorium, które kiedyś jej przypadało. Obecnie, co było największym prztyczkiem w jej kierunku, i dalej zresztą jest, może tylko patrzeć rzewnym spojrzeniem na swą świętą górę Ararat, na której ponoć lądował sam Noe po wielkim potopie, ukradzioną im przez ekspansywnych Turków. Podobnież zresztą ma się rzec z ich potężną w dawnych czasach, stolicą Wielkiej Armenii – miejscowością Ani. Doświadczeni tak ciężką historią Ormianie stanowią aktualnie jedną z największych diaspor świata, a z szacowanych 11 milionów Ormian w Świecie, raptem tylko 3 miliony zamieszkuje swój własny kraj ...
I jak tu, przyznajcie mi rację, nie pałać sympatią do tego malutkiego, tak boleśnie doświadczonego kraju i jego miłych mieszkańców ...
Szkoda, że z uwagi na sytuację geopolityczną w regionie (zamknięte granice z wrogim Azerbejdżanem, Turcją zresztą też) i konieczność nadrabiania drogi pomiędzy Azerbejdżanem a Armenią okrężnie, przez Gruzję, miałem na ten uroczy kraj raptem tylko kilka dni ...
Niemniej sporo w tym czasie zobaczyłem (Armenia ma obecnie raptem 30 tys. km2), utwierdzając się w przekonaniu, że bardzo to ciekawy i urokliwy kraj.
Z miejsc, które w tym czasie udało mi się odwiedzić, najbardziej zapadły mi w pamięć :➡️ stolica kraju
Erewań. Kilkukrotnie spotkałem się z słowami zachwytu nad tym miastem, nazywanym nawet "Paryżem Wschodu". Gorliwie szukając podstaw na potwierdzenie owej tezy, nijak się z nią nie potrafiłem zgodzić. Armeńska stolica, jeden z najstarszych ośrodków piśmiennictwa na Świecie, to absolutnie najmniej urokliwa stolica ze wszystkich kaukaskich, kompletnie nie mająca szans stanąć w szranki z przepięknym azerskim Baku, czy też prawie równie urokliwym gruzińskim Tbilisi... Za nic nie potrafiłem dostrzec tej piękniejszej strony miasta. Dominuje tu postradziecka betonowa zabudowa, typowy dlań architektoniczny brutalizm, tak odrzucający w dzisiejszych czasach... Wielkopłytowe, obskurne i sypiące się blokowiska. Nic a nic atrakcyjności. Z drugiej strony, ponoć w pewnym wieku wzrok się zaczyna pogarszać ... Z uśmiechem na twarzy wiałem z tego miasta ku armeńskiemu interiorowi,
➡️ cudowny
klasztor Norawank (z 1205 roku), malowniczo usytuowany w górskim otoczeniu armeńskiego pogranicza z Republiką Nachiczewańską (eksklawa Azerbejdżanu)
➡️ podobnież pięknie położony
klasztor Chor Virap (Głęboka Studnia), z którego Ormianie rzewnym okiem spoglądają ku pobliskiej, ich świętej górze – Araratowi (5137 m), grabieżczo im odebranego przez sąsiednią Turcję. Miejsce to sławetne dla historii całego kraju, związane z wczesnymi okresami ormiańskiej państwowości. To tutaj , w lochach świątyni przetrzymywany był największy Święty kraju Grigor Odnowiciel. On miał mieć decydujący wpływ na przyjęcie chrześcijaństwa przez Armenię,
➡️ cudowne
chaczkary w miejscowości Noratus, gdzie znajduje się największe skupisko (około 900) tych kamiennych ormiańskich stelli w całej Armenii, a najstarsze z nich pochodzą z X wieku. W miejscu tym, jak mało gdzie, czuć ducha historii
➡️ urokliwa trasa przez góry i tzw. "Dolinę Trzcin", na północ od historycznego miasta Jeghegnadzor,
➡️ rekonstrukcja przedchrześcijańskiej, pogańskiej
światyni w Garni, z I wieku, poświęconej bóstwu słońca Mitrze, kompletnie innej stylowo niż wszystkie inne przybytki wiary w tym kraju,
➡️ przepiękna
dolina Górnego Azatu (na liscie UNESCO), z cudownymi kamiennymi "bazaltowymi organami",
➡️
klasztor Geghard (na liście UNESCO), nazywany tzw. "jaskiniowym klasztorem", założony w IV wieku ponoć przez samego Św. Grzegorza Odnowiciela, miejsce pielgrzymek wyznawców kościoła ormiańskiego,
➡️
armeńskie morze – jezioro Sewan z przepięknymi piaszczystymi plażami, także kapitalnym widokiem nań spod osławionego
klasztoru Sewanawank (założony w 874 roku), będącego "twarzą" wielu broszur i prospektów turystycznych reklamujących kraj,
➡️
kompleks katedralny w Eczmiadynie (na liście UNESCO), którego główny obiekt katedra Św. Grzegorza Odnowiciela pochodzi z początków IV wieku, stanowiąc najstarszy państwowy kościół na Świecie. Jej obecny kształt to następstwo rekonstrukcji z 480 roku. W jej skarbcu zgromadzono podobno fragmenty Arki Noego oraz grot słynnej Włóczni Przenaczenia, którą przebito ciało Chrystusa,
➡️ ruiny
katedry w Zwartnoc (na liście UNESCO), zniszczonej w wyniku trzęsienia ziemi w 930 roku. Wzniesiona w połowie VII w., uważana była za jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych ówczesnego świata,
Armenia, jak na swoją niewielką powierzchnię, zaskakuje mnogością atrakcji. Kilka z nich, z uwagi na ograniczenia czasowe mojego pobytu tamże, zdołało się ukryć przed moimi oczami. Jest zatem pretekst, by tutaj jeszcze w przyszłości wrócić ...