Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2010 (Tajlandia, Malezja)    Wycieczka skuterkiem szalonymi drogami wschodniego Ko Phanganu
Zwiń mapę
2010
21
cze

Wycieczka skuterkiem szalonymi drogami wschodniego Ko Phanganu

 
Tajlandia
Tajlandia, Ko Phangan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8892 km
 
Dzisiejszy dzien byl niezwykle bogaty w atrakcje. Jak zaplanowalem, tak zrobilem. Wstalem rano i pozyczylem skuterka. Slonce przyswiecalo, betonowe plyty wyznaczaly droge, wiatr powiewal resztkami wlosow, po prostu zyc nie umierac. Problemy zaczely sie, gdy postanowilem odszukac boczna droge odchodzaca od glownej, laczacej moja noclegownie Hat Rin z przystania promowa w Thong Sala. Ubzduralo mi sie bowiem, zeby zobaczyc polnocno - wschodnia czesc wyspy. Podobno najpiekniejsza, pelna niesamowitych gor i stokow stromo wschodzacych do oceanu. W przewodniku byla tylko drobna adnotacja - droga dla motocyklistow wylacznie z doswiadczeniem. No coz - dla mnie nie powinien to byc problem, przynajmniej na tyle ubzduralo mi sie w durnym lepie. Kilka problemów, przeszkód w płynnej jezdzie ku obranemu celowi natrafilo sie jednak. Pierwsza jaka sie pojawila, jak juz wspomnialem, bylo znalezienie odpowiedniego skretu z glownej drogi. Po kilku blednych skretach wreszcie trafilem. Po niedlugim czasie droga rzeczywiscie zmienila postac. Miast betonowych plyt przedzieralem sie przez szutrowo - gliniasta, z przewaga tej drugiej , pomaranczowa droge. Co rusz wzmagal sie kurz, sprawiajacy, ze czasem miast trafic w kawalek gorki na drodze, trafilalem na wyzlobiony przez wode kanalik w drodze. Trasa bardziej nadawala by sie na rajd Dakar niz skuterkowe wycieczki. Brakowalo jeszcze tylko deszczu, by przezyc maksymalnie ekstremalne doznania motocyklowe.
W koncu dotarlem do polozonych na polnocno wschodnim krancu wyspy uroczych plazyczek - Thong Nai. Nastepnie podjalem probe znalezienia niedaleko polozonej plazy Butelkowej - Had Khuad. Niestety bez efektow, miast tam dojechac bladzilem dzunglowymi traktami. Do teraz sie zastanawiam jakim cudem udalo mi sie i mojemu skuterkowi przezyc owe lesne dukty. W koncu odpuscilem i pojechalem ku plazy Hat Than Sadet. Po drodze odwiedzilem kilka zaszytych w dzungli wodospadow. Gdy dotarlem na plaze Hat Than Sadet az odebralo mi mowe, cudowne miejsce. W waskiej zatoczce, okolonej z kazdej strony wysokimi gorami lezy sobie przycupnieta urokliwa polac bialuskiego piaseczku. Wokol na wodzie kolysza sie malutkie lodeczki, ludzi co kot naplakal, po prostu raj na ziemi. Cholera, naduzywam ostatnio troche tego slowa, ale inaczej opisac nie idzie. Najlepiej byloby zalaczyc zdjecia, ale internet strasznie muli. Jako, ze glod dawal o sobie znac ubzduralem sobie zjesc obiedzik w restauracyjce na szczycie jednego ze wzgorz. Widok z tarasiku usadowionego na skalnej polce na znajdujaca sie 50 metrow nizej plaze po raz kolejny sprawil, ze mysli o raju na ziemi naplynely z szybkoscia blyskawicy. Nie dziwi wiec, ze obiad w tak cudownym miejscu musial smakowac bardziej niz by winno byc. Tutejsze chatki, obrastajace wzgorza sa niezwykle malownicze. Wyobrazalem sobie to miejsce jako wymarzone dla spedzenia okresu starosci. Spokoj, ciepelko, szum fal, rajskie widoki, swietna kuchnia, ... alez sie rozmarzylem. Wynajecie domku kilkuosobowego na okres miesiaca to koszt rzedu 500 zl, a doznania dla umyslu wielokrotnie wiecej warte.
W niedlugim czasie nadciagnela tropikalna ulewa, pierwszy raz doswiadczylem jej w Tajlandii. Ogladalem wiec sobie z tarasiku restauracyjki jak zielona szata roslinna, pelna roznych egzotycznych drzew czerpala przyjemnosc, kapiac sie w cieplutkim deszczyku. Moje rajskie mysli niedlugo ulotnily sie, gdy zdalem sobie sprawe, ze bede musial tymi lesnymi duktami, pelnymi kaluz, jeziorek i wody pod kazda inna postacia, jakos wrocic do Hat Rin. Okazalo sie,ze nie taki diabel straszny, choc kilka razy zakopalem sie w bagienku i "sunalem" nie szybciej niz 20 kilosow na godzine. W koncu dotarlem, siedze w kafejce internetowej pewnego Austriaka, ktory obral za zonke tutejsza Tajke i odtad prowadzi swoje rajskie zycie. Az mu zazdroszcze.

Jutro wynosze sie z mojego bungalowu i z samego Hat Rin, bo z racji zblizajacej sie wielkimi krokami imprezy techno, ponoc najwiekszej w tej czesci Azji, Full Moon Party, cena idzie w gore 100 %. Po drugie nie dla mnie takie imprezy. Przyjechalem tu szukac spokoju, nie towarzystwa rozwrzeszczanych megabitami durnych dzwiekow, na wpol przytomnych, pozbawionych czesto swiadomosci imprezowiczow z Europy. Gdyby moje mysli przenikaly zadze takich upiornych imprez pojechalbym ot blizej, chocby na Ibize. A nie do rajskiej Tajlandii. Wypozycze znow skuterka i przeniose sie chyba na druga strone wyspy. Tam, z dala od tego hedonistycznego zrodla pokus, powinno byc spokojniej. Przynajmniej wypada mi w to wierzyc.

Pozdrawiam wszystkich
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024