Dwa kolejne dni spedzone na Koh Samui byly niesamowite. Wypozyczylem skuterka i pojezdzilem troche po wyspie. Odwiedzilem kilka Watow, pojechalem na wycieczke pod najwyzszy wodospad na wyspie Namuan waterfalls (80m) jak i jego mniejszego 18 m brata. Poznalem tam ciekawa parke z Czech. Nie umieli za bardzo angielskiego, wiec im troche pomoglem, a przyjechali do Tajlandii by wziac slub ! Iscie ciekawy pomysl. Motorem napedowym zwiazku byla przyszla panna mloda, niesamowicie sympatyczna kobieta. Jej przyszly sprawial tymczasem wrazenie dosyc przymulonego. Pozniej pojechalem na moim skuterku na wycieczke w gory, na najwyzszy szczyt wyspy - 635 m. Kreta gorska droga pobudzala adrenaline, co niesamowicie mnie ekscytowalo. Przyznam, ze lubie te wieksze wysepki, bo mozna pojezdzic na skuterku, gdzie sie chce i troche poznac ciekawych miejsc i ludzi. Wieczorem obzeralem sie owocami, jako ze nakupilem ich co nie miara. Szczegolnie gustowalem w moich ulubionych papajach. Mniam, mniam
Drugiego dnia poznalem w Bo Phut, ciekawego Francuza Rusillona. Nijak nie umial otworzyc bagazniczka swego skuterka, totez mu pomoglem i odtad stanowilem dla niego swoistego przewodnika po wyspie. Objechalismy ja zreszta dookola, wyskoczylismy rowniez na wyprawe w gory, ktore objezdzalem poprzedniego dnia. Wieczorem wyskoczylismy na piwko oraz by obejrzec walki muai thai kobiet. w miedzyczasie pojechalem po moja azjatycka przyjaciolke Joop. Jako, ze przybralismy jej znajoma, wiec i Rusillion sie nie nudzil. Wieczor minal naprawde w milej atmosferze. Az szkoda, ze juz jutro wyjezdzam do Malezji. Obiecalem komus, ze byc moze jeszcze tu wpadne. Zobaczymy
Pozdrawiam wszystkich