Juz kolejny raz zawituje do malajskiej stolicy. Wyglada na to ,ze ostatni raz. Wieczorem jeszcze na night market, a pozniej niestety koniec mojego pieknego snu. Coz kiedys trzeba sie obudzic. Szkoda, ze sny zazwyczaj trwaja tak krotko :(
Rankiem zrywam się wcześnie, by dostać się na lotnisko. Lezy ono trochę poza miastem, toteż transport zajmuje trochę czasu.
W taki oto sposób moja cudowna przygoda dobiega konca.
Niestety...