Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Wenezuela 2009 - NIESKOŃCZONY    Brama do dżungli
Zwiń mapę
2009
16
sty

Brama do dżungli

 
Wenezuela
Wenezuela, Canaima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8675 km
 
Po trzech kwadransach lądujemy w Canaimie. Malutka wioseczka, obecnie stanowi enklawę ludzkości pośród dżungli dla turystów wybierających się pod wodospad Angel. Cudowna miejscówka wioseczki sprawiała, że umysł aż nabrzmiewał pod wpływem emocji i wyobrażeń na temat potencjalnych przygód, które tu odbędziemy.
Malutkie lotnisko, z szałasowatym terminalem wygląda urokliwie. Widok zdezelowanego samolotu stojącego tuż obok pasa startowego tylko dodaje uroku lotnisku. Z lotniska odbiera nas miejscowy Indianin, przewożąc następnie łodzią przez przepiękną lagunę Canaimy (Canaima Lagoon). Miejsce zapiera dech w piersiach. Powala zwłaszcza widok na przepiękne wodospady (Ucaima, Golondrina, Wadaima oraz Hacha), którymi rzeka Carao, licznymi kaskadami spływa do laguny. Po niedługim czasie, wypełnionym delektowaniem się nad walorami estetycznymi laguny, docieramy do wyspy Anatoly Island. Tutaj znajduje się nasza baza, z której kolejnego poranka wyruszymy na zdobycie najwyższego wodospadu świata. Póki co zażywamy kąpieli w lagunie, wprost z widokiem na chyba najpiękniejszy wodospad laguny - Salto Hacha. Przy okazji podglądamy życie lokalnej społeczności indiańskiej.
Zamieszkujący te tereny Indianie Pemon nijak nie korespondują jednak z moimi pierwotnymi wyobrażeniami o Indianach. Objuczeni przywarami współczesnego świata, odziani w typowo zachodnie ciuchy, szpanujący swymi komórkami, stanowią ewidentny przykład zgubnego wpływu cywilizowanego świata na miejsca takie, jak to. Okcydentalizm odciska już swe piętno nawet w najbardziej odludnych zakamarkach ziemskiego globu. Coraz ciężej natrafić na miejsca bijące swą autentycznością oraz prostotą. Na pewno na takie nie sposób już trafić pośród społeczności Pemon zamieszkującej okolicę Canaimy. Śmiem jedynie pobożnie przypuszczać, że poza tym, nastawionym na turystyczną mamonę, miejscem, Indianie Pemon żyją jeszcze w stanie przynajmniej częściowo odbiegającym od komercyjnej ścieżki wyznaczonej przez nasz zachodni świat. Tą prostą konstatacją uzmysłowiłem sobie, że do Canaimy nie przyjeżdża się dla poznawania społeczności indiańskiej. Tutaj przyjeżdża się dla chłonięcia piękna natury. Przynajmniej ta, w miejscowym wydaniu, jest niezwykle autentyczna i urokliwa. Miejsce zachwyca, sprawia, że człowiek delektuje się nim, zapominając o przynależności do innego świata. Świata wieżowców, korków ulicznych, stresującej pracy, świata kamer, reklam, neonów. Cudownie, że istnieją jeszcze na ziemi miejsca wolne od powyższych przywar. Starajmy się zachować ich oryginalność i pierwotny charakter. I one coraz szybciej odchodzą...
Popołudniem wyruszyliśmy z naszym indiańskim przewodnikiem na wyprawę ku "żabim wodospadom" - Salto Sapa (żaba) i Salto Sapito (żabka). I tutaj doświadczyliśmy niesamowitego piękna okolicznej natury, czy to po raz pierwszy (przynajmniej w moim przypadku) przedzierając się przez prawdziwą, parną i nieprzystępną dżunglę, czy też przechodząc na drugą stronę wodospadu (Sapo) za jego wodną kurtyną. Aż przypominały się filmowe sceny (choćby z Ostatniego Mohikanina, którego sceny wodospadowe kręcono ponoć właśnie tutaj). Nawet zimny prysznic, jaki mimo wszystko nas dosięgnął w trakcie zakurtynowych wojaży nie pohamował entuzjastycznych uniesień z doznanej przygody. Podobnież atrakcyjnym przeżyciem były widoki znad wodospadów Sapo i Sapito na okolicę. Gdzieś tam górowały majestatyczne tepui, strzeliście prące w górę nad tutejszą sawanną. Gdzie indziej dym bijący z indiańskich chatek zdradzał istnienie domostw Pemon. Może tam ujrzeć można bardziej naturalnych Indian ? Ciężkie chmury przygnane nad okolice Canaimy zwiastowały ulewę. W rzeczy samej, takowa nas dosięgła i to w drodze powrotnej przez dżunglę. Ni stąd ni zowąd lunęło, w efekcie przemierzaliśmy dżunglę w strugach deszczu zbierających w naziemne rzeczki. Trzeba przyznać, że przybierały one także na mocy, starając się zagarnąć i porwać w nieznane wszystko, co stanęło na ich drodze. Łącznie z moim sandałem...
Wieczór spędziliśmy na pogawędkach w nad lagunowej, wieczornej atmosferze. Już sama myśl o spędzeniu nocy praktycznie pośrodku dziewiczej dżungli pobudzała wyobraźnię. Na tyle, że umysł rozentuzjazmowany wizjami jutrzejszej wyprawy pod najwyższy wodospad świata, nijak nie chciał przejść w stan spoczynku. To była ciężka noc, pośród najróżniejszych dźwięków dobiegających z dżungli, pośród myśli o jutrzejszych przygodach, pośród emocji związanych z bytowaniem w tak cudownym miejscu. Jednocześnie piękna...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (19)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024