Swieta sprzyjaja ich spedzaniu w milej, sympatycznej atmosferze. Najczesciej wspomnienia po nich sa niebywale przyjemne, o czym czesto swiadcza kraglosci tu i owdzie. Moj drugi dzien swiatecznej wloczegi po kambodzanskiej stolicy uplynal w zdecydowanie mniej przyjaznej atmosferze. Towarzyszyly mi raczej melancholia, poczucie niesprawiedliwosci na swiecie, wreszcie odbylem wiele osobistych rozmow ze soba i ze swiatem. Bynajmniej nie sklanialy one ku pochlanianiu, palaszowaniu jedzenia.
Ale po kolei :)
Wczorajszy wieczor, glodnawy, postanowilem spedzic na poszukiwaniu miejsca na wieczorna wyzerke. Jako, ze towarzyszaca mi Litwinke, zostawilem w pokoju, przechadzalem sie wieczornym miastem sam. Owocem tego bylo towarzyszace mi, bez zaproszenia i doscyc obscenicznie, stado prostytutek. Nijak nie moglem ich odpedzic od stolu. A ile razy wysluchalem sie milosnych zwierzen, oj odplacic im za mile slowo byloby trudno. Rowniez i dla portfela. W ten sposob kolejny raz dalem dowod frywolnemu charakterowi kambodzanskiej stolicy. Prostytucja, sponsoring, swoboda seksualna szerzy sie tu w najlepsze. Chyba Kambodza ruszyla w konkury z niedoscigniona w tym wzgledzie Tajlandia :)
Rankiem wypozyczylem motorek, i pelen obaw, wyruszylem na spotkanie z historia. Historia mroczna, tragiczna, przepelniona morzem przelanej krwi, cierpieniem bezgranicznym, wreszcie niezrozumieniem dla ludzkich procesow umyslowych. Ruszylem, by naocznie przewertowac smutne kartki nieodleglej przeszlosci Kambodzy.Na te chwalebniejsza, zdecydowanie wczesniejsza przyjdzie jeszcze czas, zwlaszcza w okolicach Siem Reap i kompleksu Angkor. Droga minela nadzwyczaj dobrze, zwlaszcza biorac warunki na drodze. Nieraz zmuszony bylem stawic czola pojazdowi zmierzajacemu w przeciwnym ode mnie kierunku, mimo ze zajmujacym tozsamy pas jezdni :) Przyznam, ze nauka drogowych zawilosci i trikow na phnompenskiej drodze wyszla mi calkiem dobrze. Obcokrajowcow chetnych do zderzenia sie z drogowymi realiami tego miejsca nie ma tu zbyt wiele.
Pierwszym odwiedzonym miejscem bylo slynne wiezienie S-21. Po dojsciu do wladzy Czerwonych Kmerow Pol Pota, wiezili oni tutaj, bestialsko torturowali i mordowali przeciwnikow rewolucji, de facto caly kambodzanski narod. Z ponad 20000 uwiezionych tutaj Kambodzan przetrwalo tylko siedmiu. I to tylko dlatego, ze umieli swietnie rysowac, spelniajac tym samym zachcianki rzadzacej bandy, zadnej portretow swiadczacych o ich wielkosci. Wiezienie zarzadzane przez slynnego Ducha, bylo jednym z wielu podobnych w kraju. Jego wnetrza pozwalaja choc troche zrozumiec histoirie tego miejsca, umozliwiajac tez na oddanie holdu pomordowanym Kilku z siedmioro osob, ktore przezylo daje mozliwosc naocznej z nimi rozmowy. Przenika z niej bol, niezrozumienie, ludzka tragedia. Opowiesci sa wstrzasajace. Polecam obejrzenie dokumentu - "S-21".
Kolejnym odwiedzonym miejscem byly slynne pola smierci "killing fields" w polozonym na obrzezach stolicy Cheoung Ek. Dokonywano tutaj masowych zbrodni na wiezionych wczesniej jencach. W efekcie wymordowano ponad 2 miliony populacji kraju. W ciagu kilku lat rzadow morderczej kliki pomniejszono populacje kraju o 25 %. Wstrzasajce ! Swietna nowinka miejsca jest zaprowadzenie audiobookow, dzieki czemu mozna naocznie wsluchac sie w historie miejsca, poczuc cierpienie mordowanych, zatopic sie w myslach nad kruchoscia ludzkiego zycia. A juz sama muzyka skomponowana ku pamieci pomordowanych (A memory of Darkness) poraza. Lapie sie na przecieraniu tu i owdzie nostalgicznej lzy.Choc w ten sposob oddam im hold. Niech pamiec niewinnych osob trwa wiecznie. Niech ich bol, pozwol uniknac podobnych zdarzen w przyszlosci.
Na koniec pozwole sobie na kilka osobistych przemyslen i wywodow. Dlaniektorych byc moze meczacych, w koncu nie wszyscy lubowali sie w historii, dla niektorych zbyt bolesnych by w nie brnac. Niemniej beznamietne odpuszczenie tematu uraga moim zdaniem pamieci cierpiacych, nie pozwlajac jednoczesnie na zrozumienie dzisiejszej rzeczywistosci tego kraju.
Zimnowojenna retoryka amerykanska dala niejako przyzwolenie Czerwonym Kmerom na dojscie do wladzy. Ich kilkuletnie rzady dosprowadzily do powstania komunistycznej dyktatury chlopskiej. Eliminowano wszelka inteligencje, nawet tylko z powodow noszenia okularow. Dazono do stworzenia kraju chlopskiego, ktorym mozna by swobodnie kierowac. W efekcie pozostali przyz zyciu musieli ciezko pracowac na polu, liczac na wydajne plony. W przeciwnym razie mordercza maszyna kontynuowala swoj bestialski proceder. By oszczedzac amnicje mordowano czym popadnie - lopatami, kilofami, palkami, fantazja byla tu nieograniczona.W efekcie wymordowano jedna czwarta kraju. Krotkie rzady kliki Pol Pota naznaczyly sie krwawym sladem. Klika pewna swej niezniszczalnosci, ufna swej potedze, pozostawila tyle dowodow swego bestiastwa, ze az dziw bierze ze do dzis nie doprowadzono do skazania winnych i choc czesciowego zadoscuczynienia poszkodowanym. Dlaczego do dzis nie skazano winnych, dlaczego pzowolono czesci z nich, w tym Pol Potowi, spokojnie umrzec. Dlaczego ciagle pozostaja na wolnosci. Dlaczego narusza sie podstawowe zasady prawa karnego, przeciagajac procesy, odwlekajac wydanie kary. Czy cierpienie mordowanych, morze przelanej krwi, hektolitre splywajacych lez nie robia juz na ludziach wrazenia. Czy odwlekajac ukaranie skazanych, nie daje sie przyzwolenia na podobne czyny w przyszlosci. Szukam w glowie odpowiedzi, szukal bede. Widze cierpienie w oczach niektorych miejscowych, widze ludziktorzy stracili rodziny, ich zycie nie jest juz jednakie. Czy nie zasluguja na danie swiadectwa sprawiedliwosci, czy sprawiedliwosc niebedzie najlepszym holdem dla pomordowanych. Szukam odpowiedzi, szukal bede...