Końcowy etap mojej podróży powrotnej minął bez echa. Wylądowałem w Pradze, przeczekałem do rana i czeskim Pendolino wróciłem do Czeskiego Cieszyna. Podróż czeskimi pociągami jest czystą przyjemnością. Punktualnie, z klasą, schludnie. Wspominam zeszłoroczny powrót z Warszawy. Niebo, a ziemia. Standarty czeskiego kolejnictwa powinny wyznaczać nam drogę ku normalności. Czeka nas jeszcze długa droga.
Po 120 dniach, jednej trzeciej roku wróciłem z kolejnej już, szóstej zimowej włóczęgi po Azji. Przemyśleń, a jakże by inaczej, bez liku. Ale o tym w następnym, ostatnim już wpisie z mojej azjatyckiej włóczęgi.