Znowu spadam na zimę. Siódmą już z rzędu. Śmieją się, że jestem jak bocian. Kiedy poczuje zimno, znika tam gdzie ciepło. Coś w tym jest, choć nie do końca. Znowu spadam do Azji. Co roku zakładam sobie, że tym razem gdzieś indziej, w inną stronę świata, gdzieś w bardziej nieznane, a kończy się jak zawsze. Jak zawsze wyląduję w Azji. Coś w tym słynnym Kipplingowskim powiedzonku jest. Kto raz usłyszał głos Azji, ten innego już słuchać nie chce. Spędziłem tam już ponad dwa lata, każdej z ostatnich sześciu zim po kilka miesięcy. Wydawać by się mogło, że wszystko już tam zobaczyłem, wszystkie kraje zjeździłem. Nic bardziej błędnego. Azja jest nie do ogarnięcia. Ilekroć byś tam nie jeździł, zawsze Cię coś nowego zaskoczy, zaintryguje, sprawi że na nowo rozkochasz się w tej azjatyckiej rzeczywistości.
Tutaj żyjesz normalne życie, powtarzalne, przewidywalne, bezpieczne. Tutaj żyję pod parasolem, wygodnie, nudno, szaroburo. Tutaj mi mówią, jak mam żyć. Tutaj jedynym modelem życia jest ten społecznie, medialnie kreślony. Praca, rodzina, nowy dom, nowy samochód i tak w kółko, do emerytury, do grobowej deski. Dla wyłamujących się nie ma zrozumienia. Ale kiedyś obudzisz się i zobaczysz, że żyłeś nie swoje życie. Że ono przeleciało na robieniu codziennie tego, co Ci kazano robić. Być może to zrozumiesz, być może za późno...
Tam jest inaczej. Nikt Ci nic nie każe. Czujesz tę wolność, to że chłoniesz życie, nie ono Ciebie, często pełnymi płucami. Przeżywasz tyle przygód, ile innym nie przyjdzie przeżyć przez całe życie. Również tych mniej przyjemnych. Wszystkie Cię czegoś uczą. Szacunku dla drugiego człowieka, tolerancji, bólu na dziejącą się krzywdę, nieograniczonego uczucia do tego, czym nas raczy na co dzień natura. W normalnym życiu , zabiegani, pochłonięci rutyną, codziennymi obowiązkami, często tego sobie nawet nie uświadamiamy.
Może dlatego tak wyczekuję kolejnej zimy, odliczamy czas do kolejnego spotkania z Azją. Tak, jestem inny. Tak, nieco aspołeczny. Ale, czy przez to świat nie jest piękny, że możemy się różnić.
Tym razem pobuszuję trochę po Indonezji, tak mało jej do tej pory doświadczyłem, trochę po Filipinach, innych krajach. Trochę tam, trochę tu. Po miejscach mi znanych, choć w większości po miejscach mi nieznanych. Odbędę ponad 30 lotów, oj trochę polatam. Będzie super, jak to zawsze w Azji bywa...
Powrót na wiosnę :-)