Patrzę na zdjęcia. Przewijam je raz wtóry. W tę i z powrotem i tak kilka razy. Pisałem lat temu trzy, podczas mojej pierwszej wizyty na wyspie Pulau Weh, o moim uwielbieniu dla tej rajskiej wyspy. Moja fascynacja nią nie wygasła. To naprawdę wspaniałe miejsce. Mimo ubogiej, zniszczonej po tsunami rafy, mimo znikomej ilości plaż, wyspa ma w sobie coś, co sprawia, że nie sposób nie opisywać jej inaczej niż wyniosłymi metaforami. Jej największym bonusem jest fakt, że w dalszym ciągu opiera się pokusom masowej turystyki, że ta tu nie dociera. Co Ci z rajskich widoków, nieziemskich plaż, kolorowych raf, jeżeli miejsca te dzielisz z hordami turystów. Jeżeli miejsca te ociekają alkoholem, konsumpcjonizmem, seksturystyką. Co Ci z takiego raju ? Co Ci z tych Phuketów, Pattayi, Bali, innych hedonistycznych destynacji ? Tkwisz w czymś, przed czym uciekasz, czymś chorym, wypaczonym, zdegenerowanym. Gdzie ten spokój, cisza, bezinteresowny uśmiech, wzajemny szacunek, harmonia świata natury z ludzkim. Tam, czy tu ? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie...
Strzałem w dziesiątkę było zamieszkanie w innej niż uprzednio (Iboih) części wyspy. Piękna plaża w dole, fale rozbijające się o morski brzeg, strzeliste palmy górujące nad okolicą. Tak, noclegowanie w Sumur Tiga (Freddie's bungalows - polecam), na zachodnich obrzeżach wyspy, było doskonałym wyborem. Podobnież skuterkowanie wokół wyspy. Towarzyszom mojej sumatrzańskiej wyprawy, dla nich to nowość, niebywale przypadło ono do gustu. Pojechaliśmy wytartym przed trzema laty szlakiem, tym razem bez jakichkolwiek drogowych ekscesów, odkryliśmy i nowe. Ot, choćby wulkan, trochę wielkie słowo, o istnieniu którego wcześniej nawet nie wiedziałem. Smakowite owoce morza, palmy strzelające mu niebu, rozkołysane morze, fantastyczni mieszkańcy wyspy, oj chciałoby się pobyć tu dłużej niż tylko nasze trzy i pół dnia. Byłem tu, na Pulau Weh drugi raz, ponownie uzmysłowiłem sobie, jak piękny zakątek indonezyjskiej, azjatyckiej ziemi to jest. Przez te trzy lata nie uległ drastycznym przeobrażeniom, pozostał dziewiczy, nieskażony przywarami współczesnego świata, takim jakim go zapamiętałem, takim jakim go zwykłem sobie nie raz wspominać. Niech takim pozostanie...