Już dawno żadna kobieta nie wywarła na mnie takiego wrażenia. Wiem płytki jestem... Ale cóż na to poradzę, skoro tak mnie natura ukształtowała. Z Banda Aceh do Medanu lecieliśmy liniami Wings. Jedna ze stewardess tej linii była jak bogini, podniebny anioł. Tak zjawiskowo piękna, że nie mogłem od niej oderwać oczu. Nie ja jeden zresztą. Pisałem już, że dawno żadna kobieta nie wywarła na mnie takiego wrażenia ?... A, tak, na wstępie...
Z Medanu pojechaliśmy wprost na południe, mu przepięknemu wulkanicznemu jeziorku, mało powiedziane, jeziorzysku Toba, największemu wulkanicznemu jezioru świata, wypełniającemu kalderę potężnego stratowulkanu. 120 kilometrów, jakie dzieliło lotnisko w Medan od jeziora, pokonaliśmy w ponad 5 godzin, cóż to sumatrzańskie realia, cudem zdążywszy na ostatni prom na wyspę. Przez 3 dni pobytu tutaj ( 2 dni, 3 noce) nocowaliśmy w wypasionym resorcie Samosir Cottages. Baseniki, altanki, mega restauracja, takie tam... Chciałem znajomym zrobić wypasiony okres wigilijny. Osobiście nie lubię takich miejsc, brak im duchowości, nastawione są na zysk, wszystko inne się nie liczy. Wigilia nad jeziorem Toba, abstrahując od walorów estetycznych miejsca, to dobry pomysł, zwłaszcza że w przeważającej większości, obszar ten zamieszany jest przez chrześcijański lud Bataków, stanowiąc taką chrześcijańską enklawę na przesiąkniętej islamem na wskroś Sumatrze. Batakowie masowo kierowali swe kroki do kościołów. Były pięknie strojone pannice, garniturowi panowie, wystrojone choinki. Nam też przyszło w udziale wziąć udział w świątecznych obrządkach. Była więc wigilijna kolacja, wigilijna rybka. Wszystko jednak o zdecydowanie mniej komercyjnej szacie, niż to ma miejsce w naszych realiach. Takie święta bardziej do mnie przemawiają. Zwłaszcza, że jest ciepło i słonecznie :-)
Nie myślcie jednak, że był tylko karpik, sałatka ziemniaczana, soczki owocowe i byczenie się w resortowym basenie. Co to to nie...
Było błoto, pokłady błota, jak na Dakarze, taplające się w nim bawoły, urywająca się droga, charakterystyczne wykrzywiane batackie chałupy, widoki z przełęczy Tele, masowo spijana smaczna kawka.. Zasmakowały znajomym nasze motorkowe wojaże, toteż kontynuowaliśmy je tu nad jeziorem Toba w najlepsze... Szkoda tylko, że mieliśmy tu raptem pełne dwa dni. Jezioro Toba i jego okolice to tak piękne miejsce, że warto pobyć tu dłużej...