Na Kadidiri, najbardziej turystyczną z wysp Togeanów, najłatwiej dostępną z uwagi na bliskość głównego portu wysp – wioski Wakai, dotarliśmy publiczną łodzią z wyspy Malenge. Po czterech dniach na Malenge, wielce leniwych, przepełnionych przewracaniem się z boku na bok, potrzebowałem już zmiany miejsca pobytu. Malenge zaczęło mnie męczyć. Lubię aktywniejszy sposób spędzania czasu. Nowe miejsce wprawdzie tego nie gwarantowało, ale przynajmniej właśnie przez fakt bycia nowym, ekscytowało.
Widoki z publicznego promu na okoliczne wioseczki, do których zawijał, na leniwy, togeański rytm życia tamże, było ciekawym aspektem kulturowym. Wioseczki na czas przypłynięcia promu ożywały, życie przybierało chwilowo na pędzie, ludzi kręciło się jak mrówków, by niebawem, po odbiciu promu od brzegu, znów zamrzeć, zwolnić.
Na wyspie Kadidiri znajdują się cztery resorty. Mnie przyszło w udziale zamieszkać w Black Marlinie, całkiem ładnym, zadbanym, w dodatku serwującym dobre jedzenie resorcie. W planach miałem odwiedziny słynnego jeziora nieparzących meduz. Z uwagi jednak na przeciętną pogodę, jak i brak chętnych na wyczarterowanie ze mną łodzi, pomysł ten zarzuciłem. Poleżałem na plażach, poszedłem do dżungli, na bezludne plaże, tyle. Jakie jest Kadidiri ? Na pewno bardziej tłoczne i sprawiające wrażenie mniej unikalnego kosztem nastawienia się na wyższy standart świadczonych usług. W wysokim sezonie, kiedy jest tutaj podobno pełno ludzi, nie chciałbym tu przebywać. Brakowało by mi spokoju, ciszy, powietrza. Teraz, gdy turystów tu garstka, miejsce wydaje się całkiem urokliwym. Ot, na tyle by spędzić tu leniwe, niespieszne dwa dni. By wymienić poglądy, opinie z tą cząstką turystycznej braci, która zadała sobie trudu, by tu na ten ”koniec świata”, na ten totalny wygwizdów dotrzeć. Trafiają się i takie egzemplarze, jak spotkane tu Czeszki, które wykorzystały swój dwutygodniowy urlop, wiele godzin przemierzając Sulawesi głównie autobusami. Tylko po to by postawić stopę na wyspie Kadidiri. Gdy zapytałem o powód, powiedziały, że tłumaczenie nazwy wyspy na język czeski, wielce je intrygowało. Na tyle by naocznie przekonać się, czy ta wyspa to rzeczywiście (tłum. z jęż.czeskiego) taki gówniany dołek ...