Przejechałem z południa kraju, ku jego północnym rubieżom w tempie ekspresowym. Nie mam zbyt wiele czasu na ten kraj. Raptem przez 5 dni. choć planuję tu jeszcze wrócić.. Nim przejadę do Gwatemali, postanowiłem te kilka dni poświecić na wizytację de facto w jednym miejscu, w przepięknym kolonialnym mieście
Santa Ana i jego równie urokliwych okolicach.
Santa Ana to drugie największe miasto Salwadoru. Przypięto mu, słusznie zresztą, potwierdzam,
łatkę najpiękniejszego miasta Salwadoru. Wpływ na takie tytułowanie ma niesamowicie urokliwa, kolonialna zabudowa centrum miasta, założonego przez Hiszpanów już w XVI wieku. Wiele już pięknych, pokolonialnych, pohiszpańskich miast widziałem w trakcie moich kilkumiesięcznych wojaży po środkowoamerykańskiej ziemi. Santa Ana idealnie wpisuje się we wzorzec takiego miasta. Jednego z najpiękniejszych, jakie w tym czasie widziałem. Z przepięknym, gwarnym Parkiem Centralnym wokół którego skupione są najpiękniejsze perły hiszpańskiej barokowej architektury kolonialnej i postkolonialnej. Czy to przepięknymi ratuszem miejskim (Alcaldía Municipal) i teatrem (Teatro de Santa Ana), czy neogotycką katedrą (Catedral de Santa Ana). Godzinami mogłem przesiadywać w tymże parku rozkoszując się widokami na owe architektoniczne perełki miejskiej zabudowy, czy też zwyczajnie podglądając życie lokalnej społeczności.
Ale Santa Ana, to także miejsce, w którego okolicach znajduje się kilka innych unikatowych w skali tego malutkiego kraju miejsc :
- przepiękny
Park Narodowy Cerro Verde, z trzema niesamowitymi wulkanami (Izalco, Cerro Verde i Santa Ana). Ostatni z nich, wulkan Santa Ana, to zresztą najwyższy wulkan całego kraju - 2381 metrów. Wspinaczka na niego oprócz walorów krajobrazowych w trakcie wdrapywania się nań, widoków na pozostałe wulkany czy jezioro Coatepeque, pozwala również stanąć nad krawędzią jego przepięknego, mieniącego się seledynami krateru. Widoki nie do zapomnienia,
gwarantuję...
- mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że południowe granice zasięgu występowania cywilizacji Majów w Ameryce Centralnej sięgają aż do Salwadoru. W okolicach Santa Any, w miasteczku
Chalchuapa, znajdują się ruiny piramid pomajańskich
(Tazumal i Casa Blanca). Widywałem już wprawdzie zacniejsze stanowiska Majańskie w Mezoameryce, niemniej i te tutaj były same w sobie doskonałym dowodem świadectwa wielkości tej prekolumbijskiej cywilizacji...
Santa Ana i jej okolice na tyle mnie przypadły do gustu, że spędziłem tutaj de facto cały swój czas w trakcie pierwszej wizyty w Salwadorze. Całe szczęście, że byłem świadom, że jeszcze przyjdzie mi niedługo wrócić do tego maleńkiego państewka...
P.S. Kolejny raz przekonałem się jakim Świat jest wielki, ale jednocześnie mały. W trakcie wspinaczki na wulkan Santa Ana, spotkałem znajomego z Hiszpanii, którego ostatnim razem widziałem w Indiach, przed ponad 8miu laty...