Człowiek tyle już tego Świata zjeździł, a ciągle się uczy (prawie jak pewien wielce nieporadny prezydent)...Ale to jest chyba jeden z największych pozytywów podróżowania. Ilu by się krajów nie zjechało, ilu kultur nie poznało, z ilu ludźmi uśmiechu nie odwzajemniło, nie porozmawiało, człowiek ciągle będzie swoistym dyletantem podróżniczym. Świat zachwyca, fascynuje, stanowi materię, którą ciężko objąć umysłem. Szkoła tyle nie nauczy, co podróżowanie, najlepsza nauka życia... Szkoda, że to nasze życie takie krótkie... Więcej można by się było nauczyć...
Wzięło mnie na takie rozważania po pierwszym moim spotkaniu z Japonią. Do kraju Samurajów chciałem od zawsze. Ale to zawsze było jakoś nie po drodze... Udało się dopiero teraz...
Aż 9 godzin lotu z Indonezji. Daleko geograficznie. Ale i daleko cywilizacyjnie...
Wkraczasz w idealnie czyste ulice, lśniące, wręcz wypolerowane, z wieloma parkami, świetlistymi neonami z tych ich japońskimi krzaczkami, dziewczętami przebranymi za postaci z japońskich kreskówek. Nawet geishę udało mi się spotkać... Przestrzeni na chaos, tak dominujący w Indonezji, tu brak, wyplewiono go...Chaos dominuje tylko w Twojej głowie. Świat idealnie ułożony Cię przeraża...Poraża. Tyle Świata zjechane wzdłuż i wszerz, a mimo to czujesz się jak dziecko błądzące we mgle...
Hostel zamówiłem nieco nieświadomie. Przyleciałem przed północą, ledwo zdążyłem na ostatni pociąg do miasta. Na zameldowaniu każą mi się przebrać w piżamę... Cóż, takie wymogi myślę sobie. Pryszniców brak. Jedyna możliwość kąpieli to w spa, darmowym rzecz jasna. Nagość dookoła, wszędzie Japońcy z ich małymi przyrodzeniami. Po wyjściu raz jeszcze sprawdzam, czy to aby na pewno nie hostel dla gejów... W saunie zaparowane maksymalnie, ale telewizor nadaje w najlepsze, mimo że nic nie widać. Idę do toalety. Klapa muszli się sama opuszcza, zaczyna coś do mnie mówić... Pewnie życzy mi miłego posiedzenia... Dalej jeszcze darmowa kolacja... I darmowy alkohol, do woli i w konfiguracjach wedle gustu... Coraz bardziej mi się w tej Japonii podoba, a dopiero pierwszy wieczór jestem...
Japonia to taka inna Azja, kompletnie inna, zwłaszcza pod względem kulturowym, niż ta do tej pory mi znana. Wiem już, że mi się spodoba. Wiem, że za mało czasu na nią mam, wiem że chaos w mojej głowie będzie mi tu regularnie towarzyszył...
Sporo tych atrakcji, jak na pierwsze spotkanie z krajem Samurajów. Witaj w Japonii, konstatuję przed snem, kraju który pewnie jeszcze dziesiątki razy Cię zaskoczy...