Powiem szczerze,
Tokio mnie nie zachwyciło. Choć nigdy też nie powiem, że nie ma walorów poznawczych. To olbrzymie miasto,
największe zresztą na Świecie (około 40 mln mieszkańców), z wieloma zresztą przywarami wynikającymi ze swej wielkomiejskości. Może na moją ocenę mają wpływ temperatury, w jakich przyszło mi zwiedzać to miasto. 37 stopni plus rozgrzany do czerwoności asfalt, tłumy zagranicznych turystów. Kolejny argument za tym, by takich miejsc nie zwiedzać w sezonie wakacyjnym. O ile Europę na ten czas już dawno sobie odpuściłem, w końcu jaki jest sens jej wizytowania w towarzystwie hord turystów, w nieznośnych upałach i przy maksymalnie wygórowanych cenach. Dla mnie to kompletny absurd... Dziś dzień, wiem, że do Japonii wrócę, ale nigdy już w najwyższym sezonie. Nauka nie pójdzie w las ...
Wracając do Tokio... Miasto przyszłości, urbanizacyjnie wzorcowe, z rozwiązaniami z jakich mogłyby czerpać inne wielkie miasta Świata. Miasto buzujące niczym ul, tętniące życiem całą dobę, z krzykliwymi neonami, wielkimi boardami telewizyjnymi na prawie każdym skrzyżowaniu, tłumami ludzi poruszającymi się w przyspieszonym, japońskim tempie...
W Tokio zachwyca tutejszy ład, mimo że na ulicach nie uświadczysz koszy na Świecie. Zadziwia punktualność i wzorcowa organizacja tutejszego transportu, mimo, że u Japończyków nie zobaczysz zegarka. Zachwyca świat wieżowców dzielnic Shibuya, Shinjuku, Ginza, kilku innych, skrzyżowanie w tej pierwszej, które dziennie przekracza ponoć 2 miliony mieszkańców. Podobać się mogą przepiękne, utrzymane w duchu feng-shui świątynie szantoistyczne, czy też buddyjskie (ze słynną Sanso-ji na czele).
Brakuje mi tu jednak zdecydowanie ducha dawnych czasów. Historii, tradycji, zabytków minionych czasów zbytnio tu nie uświadczysz. Uświadczyć zresztą nie możesz, bo miasto to zbytnio rozbudowanej i chwalebnej historii nie miało. Kilka ciekawych zabytków czasów, (Pałac Cesarski), kiedy dawne Edo zostało jako Tokio, "miasto wschodu" stolicą Japonii w drugiej połowie XIX wieku (1868 rok).
Jak wspominałem, o ile Tokio mnie zbytnio nie zachwyciło, o tyle Japonia już tak, i to wielce. Powstrzymam się póki co od sądów odnośnie tego kraju, ciężko takie wysnuwać po raptem 3 dniach bytności tutaj, w dodatku tylko w jego stolicy... Niemniej jestem na każdym kroku zafrasowany tym, jak mało o tym kraju wiedziałem, jakim dyletantem w tej kwestii byłem, jak niesamowicie interesującym, przy tym intrygującym, szokującym na wielu płaszczyznach, krajem Japonia jest.
Szokują na ulicach widoki na dziewczęta stylizowane na postacie z japońskich kreskówek, dorośli ludzie zaczytujący się w nich masowo i w każdej wolnej chwili, sklepy z pieskami do głaskania, celem rozładowania stresu, te wszystkie japońskie ukłony i klaskanie w trakcie wizytacji świątyń ...
Wiem, już że Japonia mnie oczaruje...