Miał być
Dammam we wschodniej Arabii Saudyjskiej. Miała być objazdówka powoli stawiającej pierwsze kroki w turystyce Arabii Saudyjskiej wraz z krótkimi wizytami w Kuwejcie i Bahrajnie...
Miast Dammamu był Dalaman... W Turcji.
W dniu lotu, już w trakcie pobytu w Wiedniu, praktycznie w drodze na lotnisko, linia lotnicza odwołała nam lot... Plany na Arabię spaliły na panewce...
Towarzysze podróży zostali z wykorzystanymi urlopami. Cóż począć. Gorąca linia, burza mózgów, natłok myśli, przenikające umysł kolejne destynacje. Poszukaliśmy alternatywy. Zamiast do Arabii Saudyjskiej polecieliśmy do Turcji, pogodowo, cenowo, wydawała się być najsensowniejszym rozwiązaniem w zaistniałem sytuacji. Nowy bilet tez nie był przesadnie drogi (300 zł), jak na ostatnią chwilę...
Tym bardziej, że dzięki przyznanemu odszkodowaniu za odwołany lot (600 Euro) jak również zwrotowi poniesionych już kosztów, okazało się że feralna linia lotnicza (Wizzair) stała się naszym sponsorem tureckich wojaży, jak i samego pobytu w Wiedniu...
Nie ma tego złego... Mamy Turcję zasponsorowaną prze z Wizzair. Lecimy. Plan powstała na szybko, dosłownie na kolanie ... To mój czwarty wyjazd do Turcji. Wiedziałem, że na pewno chcę zobaczyć słynną
Kapadocję. Spełnić tam dwa kolejne podróżnicze marzenia – przelecieć się balonem nad tą bajkową krainą oraz zamieszkać w hotelu w jaskini. Reszta planu miała powstawać w drodze, choć parę miejscówek krążyło jeszcze w głowie...
Czas na Turcję...
P.S. Odwiedziłem przy okazji Wiedeń po latach. Bywam tu bardzo często, choć najczęściej na lotnisku. Teraz była przynajmniej okazja poszwendać się po mieście...