Mając kilka dni wolnego pomiędzy wyprawami po Ekwadorze pierwotnie planowałem spędzić je na ekwadorskim wybrzeżu. Wiedziałem jednak, że plaże to nie dla mnie, wynudziłbym się jak mops na kanapie. Wpadłem na napoleoński pomysł. A czemu by tak nie dokończyć kolorowania na zielono mojej mapy krajów latynoskich. W końcu został mi już de facto tylko
Paragwaj. Wszystkie inne kraje latynoskie w Ameryce Południowej i Środkowej już odwiedziłem, niektóre wielokrotnie. Spędzilem tu już w końcu ponad 20 miesięcy łącznie. A ta mała garstka lądu, choć wcale nie taka mała (większa od Polski), pośrodku bezkresów Ameryki Południowej, bez dostępu do któregokolwiek z oceanów obmywających ten kontynent, ciągle się przede mną opierała... Jak pomyślałem, tak zrobiłem.
Paragwaj zostawiłem sobie na sam koniec latynoskich, kilkuletnich już wojaży po tej części Świata, bo generalnie nigdy nie miałem pomysłu na ten kraj. Nawet teraz... Nie ma on zbyt wielu atrakcji turystycznych, vide casus niedalekiego Urugwaju, toteż nie przyciąga zbytnio turystycznej braci. Kojarzyłem go wyłącznie z kapitalnego filmu Misja z cudowną muzyką Morricone, opowiadającego tragiczne losy ludu guarani czasów kolonialnych. Film przepiękny, jeden z najpiękniejszych w historii kinematografii. Będę zresztą miał na dniach bliższe z nim spotkanie...
Wizytę w Paragwaju rozpocząłem od jego serca -
stolicy Asuncion. Bez dwóch zdań najmniej ciekawej stolicy w całej Ameryce Południowej. Miasto raptem na kilka godzin wizyty. Wnet zrozumiałem dlaczego turyści tu nie docierają. Sprawia wrażenie, jakby zatrzymało się w XIX/początkach XX wieku. Jakby uznano, że stan taki jest wystarczającym do zaspokojenia potrzeb lokalnej społeczności. Jakby odgórnie zadecydowano, że szkoda ładować środki na jego modernizację. Miasto to podłe, dogorywujące, wydające ostanie oddechy. Masa śmieci, otwarte rynsztoki, ludzkie odchody, dziesiątki żebraków na ulicach, sypiące się piękne neoklasycystyczne kamienice, rozlatujące chodniki. Obraz nędzy i rozpaczy. Do tego kilka atrakcji, które na turyście obytym w Świecie wrażenia nie robią, bo robić nie mogą...
Nie najlepsze przywitanie z Paragwajem. Cóż za wiele sobie po nim nie obiecywałem. Ale już po kolejnych destynacjach na mojej drodze zdecydowanie więcej...
Kolejne wielkie marzenie podróżnicze nadchodzi wielkimi krokami...