Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Ameryka Południowa 2024/25    W miasteczku latających mrówek...
Zwiń mapę
2025
29
mar

W miasteczku latających mrówek...

 
Kolumbia
Kolumbia, Barichara
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 43851 km
 
Ostatni południowoamerykański post z mojej zimówki na tym kontynecie. Nim przyszło mi w udziale, po ponad 4 miesiącach, opuścić z lotniska w Bogocie ten kontynent, odwiedziłem na kolumbijskiej ziemi jeszcze jedną destynację, oddaloną aż o 8 do nawet 10 godzin jazdy od kolumbijskiej stolicy, miejscowość Barichara. To malutkie miasteczko, znajdujące się już w departamencie Santander, niedaleko sporawych rozmiarów miasta Bucaramanga, uważane bywa za najładniejsze miasteczko całej Kolumbii. Postanowiłem sporo nadłożyć drogi, by naocznie móc przekonać się o jego walorach.

Mijałem San Gil, niezbyt powabne miasto, uważane za stolicę sportów adrenalinowych Kolumbii. Nie ono było moim celem. Droga wiła się ku górze, widok na majaczący w dole kanion rzeki Suarez stawał się coraz bardziej majestatyczny. Aż w końcu dotarliśmy. Widok na miasteczko, jakby zastygłe w czasie, z kolonialnymi domkami, brukowanymi uliczkami, kamiennymi kościółkami, był z tych absolutnie wartych nadłożonej drogi. Jeżeli miałbym gdzieś mieszkać w Kolumbii, to zapewne byłoby to tutaj, pomyślałem. Nie dziwota, że miasteczko jest sceną wielu kolumbijskich oper mydlanych. Ma ten niezaprzeczalny czar i urok, dzięki któremu te wszystkie romansidła pewnie jakoś łatwiej strawić... Barichara została założona w 1741 roku na obszarze zamieszkiwanym dawniej przez lud Guane. W ich języku nazwa miasta oznacza "miejsce odpoczynku". I zważywszy na jego kameralny, błogi charakter, schludne czyste domki z czerwoną dachówką, absolutnie oddaje aurę miasteczka. Wielkim osiągnięciem lokalnych zarządców miejskich było to, że odstąpili od typowo kolumbijskiej wizji przesadnego kolorowania, tęczowania i kiczowatowania miasteczek. W efekcie miasteczko wygląda nad wyraz autentycznie, nieco staroświecko, ale przy tym wielce uroczo. Można chodzić, błakać się jego uliczkami w nieskończoność. Ruszywszy tutejszym szlakiem Camino Real, oferującym kapitalne widoki na kanion rzeki Suarez i pobliskie góry (najlepsze miejsce to punkt widokowy Salto de los Micos) dociera się do podobnież pięknego miasteczka, mini kopii Barichary, do Guane. I tutaj gwarantowane widoki z kategorii tych zapierających dech w piersi.


Warto na koniec nadmienić o specyficznej osobliwości lokalnej jaką jest tradycja jedzenia mrówek. O zwyczaju tym pisał zresztą Marquez w słynnej powieści „Sto lat samotności”. Kilogram tego przysmaku może kosztować dziesięć razy więcej niż słynna kolumbijska kawa. Lokalsi zwykli nawet twierdzić, że to ich wersja kawioru...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (60)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 43.5% świata (87 państw)
Zasoby: 1143 wpisy1143 1635 komentarzy1635 16326 zdjęć16326 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.11.2024 - 29.03.2025
 
 
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024