Ostatnie półtorej dnia spędziliśmy w, również nadmorskim
Jeddah. Droga, którą tu dotarliśmy znów nudna, jak flaki z olejem. Zero atrakcji w drodze. Chyba, że za takowe uważać ciągnące się kilometrami rafinerie paliwowe. . "Brama do Mekki" uważana bywa za jedno z najstarszych miast Świata, na jego obrzeżach znajduje się nawet ponoć grób pramatki ludzkości - biblijnej Ewy. Muzułmanie starannie ukrywają to miejsce, by nie daj Boże, nie stało się miejscówką pielgrzymkową innych religii. Tutaj króluje islam...
Jeddah to miasto na wskroś nowoczesne, miasto szklanych wieżowców, z będącym w budowie, mającym być najwyższym w Świecie (kilometr wysokości) -
Jeddah Tower, nowoczesnych centrów handlowych. Głównym punktem odwiedzin miało się stać, wpisane na listę UNESCO,
Stare Miasto w Jeddah. Niestety, i to mnie nie ujęło jakoś nadzwyczajnie, jeden wielki plac budowy, średnio czysto. Choć też trafiliśmy tu akurat w piątek, dzień wolny u wyznawców Allaha. W zasadzie jedynie drewniane balkony, wykusze starego miasta, i to jeszcze przeważnie te które nie zostały jeszcze poddane gwałtownej renowacji, pozwoliły choć na chwilę zatrzymać, z ewidentnym ich docenieniem, wzrok.
A tak... Jeddah podobnież, jak i większość Arabii Saudyjskiej, choć zdaję sobie sprawę, że te marne 8 dni, jakie na jej penetrację przeznaczyłem, nie są wystarczającym materiałem do wydawania sądów, mnie nie zachwyciły...Nie wiem, czy jeszcze w przyszłości będę miał okazję odwiedzić ten kraj... Jakoś zbytniej estymy doń nie żywię...