Zaraz z ranka ruszylem na podboj miasta. Musze przyznac, ze zrobilo na mnie niesamowite wrazenie. Porzadek, mysl urbanistyczna, doskonala organizacja. Oj, niestety nasza stolica musi chylic czola przed Kuala Lumpur. Nigdy niespecjalnie nie lubilem wielkich metropolii, ale malezyjska stolica rzeczywiscie mi zaimponowala. Mimo mnogosci wiezowcow nie sprawia wrazenia tak przygnebiajacego i upchanego miasta, jak chocby Londyn. Pelno tu zieleni (akurat w Londynie tez), nie widac pospiechu, konsumpcyjnego pedu. Miasto jest przesycone przestrzenia. Ciekawostka jest, ze w centrum miasta znajduje sie chroniony rezerwat przyrody, taka prawdziwa dzungla w sercu miasta.
Jako, ze miasto mnie urzeklo, postanowilem popatrzec na nie z gory. Nie chcialo mi sie jednak czekac w kilku godzinnej kolejce, by dostac sie na swego czasu najwyzszy budynek swiata Petronas Tower. Miast tego udalem sie wycieczke do KL Tower, jednej z najwyzszych wiezy telewizyjnych swiata. Plus tego jest taki, ze mimo srogich oplat, miasto widzi sie z wysokosci 276 metrow, czyli o ponad 100 m wyzej niz z Petronas Tower. Wydanych pieniedzy nie zalowalem. Widok na miasto wiezowcow byl niesamowity. Gdzie nie popatrzec, przed oczami stawala ciekawa bryla jakiegos drapacza chmura. Nie moglem znalezc slow, by wyrazic podziw dla tworcow tych architektonicznych cudow.
Pozniej udalem sie pod Petronas Tower, moj podziw przybieral na sile, rowniez dzieki cudownemu otoczeniu miejskiego, jakze rozleglego, parku.
Pobuszowalem tez po dzielnicy rozpusty dla portfela, gdzie znajduja sie kilkupietrowe kompleksy handlowe. Przepych i bogactwo obecne sa tu na kazdym miejscu i w kazdej postaci. Zostalem zreszta zaczepiony przez swietnie mowiaca po angielsku Malajke, ktora usilnie proponowala mi wspolny obiad. Przyznam sie, ze zbytnio sie tego nie spodziewalem, bo w przeciwienstwie do Tajlandii, nie odczuwa sie tu zbytniego popytu na bialych mezczyzn. I tutejsze kobiety, mimo wszystko, wydaja sie byc mniej atrakcyjne od Tajek.
Pobyczylem sie jeszcze troche po miescie, obejrzalem kilka pieknych minaretow i za chwile uderzam na chinski night market. Niesamowicie tu kolorowo i ciekawie. I smacznie rzecz jasna :)
Pozdrawiam