Oj naprawde owa wyspa, dawna kolonialna perelka brytyjska, dostarcza niesamowitych doznan. Zarowno wzrokowych, jak i smakowych. Miasto Georgetown, bo na razie tylko je widzialem, zasluzenie wpisane jest na liste UNESCO. Jego piekna, kolonialna zabudowa, typowo nieazjatycka, przyciaga wzrok. Gdzie nie popatrzec, piekne kolonialne kamienice, stare niskie budynki, pelno zabytkow. Troche jak na lankijskim Galle, choc byc moze nie az tak majestatycznie. Tam stare miasto od nowego oddzielaly potezne mury i tylko dwie bramy. Tutaj tej granicy miedzy epokami nie ma. Kilka krokow i stara zabudowe zastepuja nowoczesne wiezowce. Poza tym turystow, bialych twarzy, tu masa.
Penang slynie rowniez z niesamowitej kuchni, bedacej mieszanka wplywow kulinarnych hinduskich, muzulmanskich chinskich i buddyjskich. Zwlaszcza kuchnia hinduska przypasowala sie mojemu brzusiowi. Bardzo smaczne i roznorodne jedzonko. Az sie oderwac od stolu nie chce. Do tego wielosmakowe herbatki, slodziutkie lassi, prawdziwa uczta dla podniebienia.
Jutro troche powloczymy sie po wyspie, na pewno po kolonialnym Georgetown. Az sie nie moge doczekac.
Pozdrawiam wszystkich