Po południu docieramy do kolejnego miejsca typu “must see” na Cejlonie. Docieramy do kolejnej wielkiej stolicy lankijskiej, kolejnej o niesamowitym bogactwie architektonicznym, jednocześnie kolejnej tragicznie upadłej. Okres świetności miasta przypadał na wczesne średniowiecze. Dopiero 500 lat po jego upadku wyrwano dźungli z otchłani zapomnienia pozostałości wielkiej lankijskiej stolicy. Podobnie jak i w Anurradhapurze, cały kompleks budynków o charakterze sakralno – świeckim, choć tutaj w odróżnieniu do Anurradhapury przewaga tych pierwszych, rozrzucony jest na znacznym obszarze, częstokroć starannie przez dźunglę ukrytym. W Pollonaruwie szczególny nacisk kładziono na detale. Charakterystyczne dla tego miejsca są słynne kamienie księżycowe, stanowiące nie tylko arcydzieło o charakterze architektonicznym, ale przede wszystkim element symboliki buddyjskiej. Te “ duchowe wycieraczki” znajdujące się przed wejściem do miejsca kultu, choć także i budynków świeckich, mają za zadanie oczyścić i skupić myśli wstępujących tam ludzi. Widać tutaj wpływy hinduskie w architektonice, co jest następstwem trendów jakie wywarli indyjscy najeźdźcy Ćolowie. Świadczą o tym, utrzymane w stylu mieszanki wpływów indyjsko – buddyjskich, świątynie Czworoboku, a przede wszystkim cudowna Watadage. Utrzymuje się, że to najpiękniejszy budynek na wyspie. Kolejnym elementem architektonicznym, o który wzbogacona została buddyjska szkoła syngaleska okresu Pollonaruwy, są nieobecne w Anurapurze, a przynajmniej nie w takiej ilości, pomniki Buddy.
Oprócz wspomnianych tutaj zabytków, wchodzących w skład Czworoboku, stanowiącego kompleks złożony z 12 budynków,niewątpliwie szczególne wrażenie wywrą na zwiedzających również posągi Buddy w róznych pozach, stanowiące kompleks Vihara Gal. Stojący, siedzący, a zwłaszcza leżący 14 – metrowy Budda, wyrzeźbione w wielokolorowej skale, stanowią kolejny dowód wysokiego poziomu myśli architektonicznej okresu Pollonaruwy. Niewątpliwie warto nadrobić drogi i udać się ku południowym krańcom miasta, by podziwiać tamtejsze monumenty, a wśród nich zwłaszcza pomnik króla Parakramabahu, największego z pollonaruwskich królów.
Noc, spędzamy w cudownie położonym, nad okolicznym jeziorem, hotelu Giritale. Nocne grudniowe kąpiele w basenie, w temperaturze 30 C, sprawiają że nawet na myśl nie przychodzą wspomnienia rodzinnego kraju, gdzie zima hula w najlepsze. A do tego kolejny wieczór z arakiem... Żyć nie umierać...