Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Sri Lanka 2009    Skalny budda na końcu świata
Zwiń mapę
2009
13
gru

Skalny budda na końcu świata

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Buduruwagala
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10648 km
 
Uparłem się przy tej Buduruwagali. Manju mnie przekonywał, że nie ma tam nic specjalnego i generalnie to koniec świata. Ale chciałem to miejsce zobaczyć, tym bardziej że zrezygnowaliśmy już z wizyty pod najwyższymi wodospadami Cejlonu (Bambarankanda oraz Diyaluma). Zobaczenia stanowiska archeologicznego w Buduruwagali nie mogę sobie odmówić, choćby to rzeczywiście było na końcu świata. Notabene i tego końca świata trochę żałowałem. Spotkaliśmy ponownie czeskie stewardessy, które w samych zachwytach opowiadały mi o swojej wizycie w Parku Narodowym Równiny Hortona. Charakteryzuje się on tym, że właściwie jako jedyny rezerwat przyrody na wyspie hipnotyzuje wizytujących go niesamowitą scenerią, a nie miejscową fauną i florą. Otaczająca wysoki masyw górski mgła, cudowne widoki na bezkresne jary i w mnogości tu występujące wodospady, wszystko to przyciąga swą tajemniczą aurą całą rzeszę turystów. Ponoć najpiękniejszym miejscem parku jest właśnie punkt widokowy World's End (Koniec Świata). Strome urwisko, opadając praktycznie pionowo w dół, dostarcza niezwykłych widoków na okoliczne niziny, a w rzadkich tu okresach pięknej pogody nawet na szumiący w oddali Ocean Indyjski. Niestety z braku czasu nie było mi danym przekonać się o słuszności zachwytów wydobywających się z ust Czeszek. A szkoda.

Mknąc ku południowym krańcom wyspy, odbijamy za Wellawayą w prawo. Polny trakt, wypełniony niezliczoną ilością kałuż, zdaje się potwierdzać słowa naszego kierowcy. Buduruwagala nie należy chyba do miejsc zbyt często zdeptanych turystycznym butem. Tym lepiej dla nas. Rzeczywiście, po dotarciu na miejsce przekonujemy się, że jesteśmy praktycznie jedynymi turystami. Miejscowość, choć to chyba zbyt patetyczne słowo, słynie ze wzniesionych tu około IX/ X wieku siedmiu skalnych figur wyrzeźbionych w skale. Środkowy posąg jest podobno najwyższą figurą Buddy na wyspie. Osiąga wysokość 18 metrów. Pozostałe, znacznie niższe, przedstawiają innych Bogów, zgodnie z tajnikami buddyzmu mniej zasłużonych od mistrza. Interesującą nowinką, w porównaniu do innych figur na wyspie, jest okoliczność, że zostały one w całości wykute w litej skale i podziwiać można jedynie ich postać frontową. Wracając na trasę wiodącą nas ku południu wyspy, mijamy urocze jeziorko, po którym dostojnie pływają pelikany i inna ptasia gawiedź.

Wyjeżdzając zza jednego z ostatnich na naszej drodze pagórków, doświadczamy zmiany aury. Spod ciężkich ołowianych chmur, przykrywających gęstym kożuchem Krainę Wzgórz, coraz żwawiej przeświecają promienie słoneczne, a gęsto położona na masce samochodu mgła poczęła znikać. Myśli od razu przyjemniejszymi się stają, to znak że wkraczamy w południową strefę wyspy. Na nocleg docieramy do dosyć dużej miejscowości Tissamaharama (pot. Tissa). Stąd właśnie organizowane są wyprawy na safari do Parku Narodowego Yala. Nasza baza noclegowa wprost powala z nóg, piękny hotel z basenem i egzotycznymi drzewami wokół jest synonimem luksusu. Po raz kolejny zauważam, że lankijska baza noclegowa prezentuje bardzo wysoki poziom, w dodatku przy zachowaniu całkiem przystępnych cen. I tylko jeden fakt zdumiewa. W hotelu jesteśmy tylko my i jeszcze starsza niemiecka parka. Już po zmroku wypuszczamy się na miasto, chcemy pokrążyć po okolicy, udać się nad pobliskie, znacznych rozmiarów, jezioro Tissawewa. Kierowców organizujących safari podpytujemy o ceny. Tylko tak informacyjnie. Manju, właśnie z Tissy pochodzący i poprzednio trudniący się organizowaniem wypadów turystycznych do PN Yala, załatwił nam po znajomości safari u jednego ze swych kolegów. Wracając późną już porą do hotelu natrafiamy na Manju' iego (cholera wie jak to odmieniać). Zaprasza nas na wizytę do swego znajomego. Zgadzamy się bez wahania, wszak będzie okazja podpatrzyć zwyczaje i warunki życia tubylców. Na wieść o naszych odwiedzinach gromadzi się całkiem spora grupka miejscowych. Naszym opowieściom, coraz płynniej wydobywającym się z ust wraz z kolejnymi łykami araku, towarzyszą przejawy zdumienia, które podkreślają dodatkowo nienormalnie wybałuszone oczy tubylców. Pewne fakty, dla nas naturalne i stanowiące oczywistą oczywistość (:-)), dla miejscowych są jakby wyimaginowanymi opowieściami z krainy fantasy. Trochę im zazdroszczę owej nieświadomości cywilizacyjnej. Generalnie wieczór upływa w bardzo miłej atmosferze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024