Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Sri Lanka 2009    Safari w Parku Narodowym Yala
Zwiń mapę
2009
14
gru

Safari w Parku Narodowym Yala

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Yala
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10709 km
 
Świadomość ekologiczna lankijczyków stanowi swego rodzaju paradoks. Z jednej strony, wpływ na nią ma sama religia buddyjska, hołdująca ochronie najmniejszych nawet ziemskich istot. Stąd już od czasów zakrzewienia się tej wiary na wyspie, poczęto czynić starania o jej ochronę. Z drugiej strony, gdy oczy Buddy tego nie widzą, poziom owej świadomości osiąga poziom odwrotnie proporcjonalny do ilości śmieci wyrzucanych do rowów, kanałów i innych miejsc, ku tym celom nijak służącym. Zauważam, że miejsca, w których wprowadzono odgórne, prawne regulacje, stanowią przedmiot chluby narodowej tubylców, którzy tylko przez ich pryzmat starają się wynieść poziom owej świadomości ekologicznej kraju na standarty krajów cywilizowanych. Niestety zapomina się o miejscach najbliższych oku, a tam już tak proekologicznie nie ma.

Obszary chronione na Sri Lance stanowią aż 13 % terytorium kraju. Znajduje się tutaj aż 15 Parków Narodowych, zapewniających kompleksową ochronę wielu gatunkom miejscowej flory i fauny. Najsłynniejszym z nich jest Park NarodowyYala (oficjalnie PN Ruhunu). Jego sława na tyle dobitnie ogarnęła mój umysł, że właściwie było pewnikiem, że właśnie w jego połaciach danym mi będzie podziwiać miejscową faunę i florę. Park, zajmujący powierzchnię ponad 130 tys. hektarów (drugi największy na wyspie), podzielony jest na pięć bloków, z których de facto tylko jeden jest otwarty do zwiedzania w formie zorganizowanych safari. Sława parku wynika głównie z faktu, że stanowi on najpełniejszy i najbardziej zorganizowany obszar fauny Sri Lanki. Pokłosiem wojny, targającej przez lata wyspą, były niestety również znaczne straty dla miejscowej fauny. Park Narodowy Yala, w przeciwieństwie do wielu innych, ucierpiał na szczęście nieznacznie. Jest on reklamowany jako miejsce, w którym występuje najwięcej lampartów na km2 na świecie. Możliwość zobaczenia tych płochliwych zwierząt w ich naturalnym środowisku jest głównym magnesem kuszącym potencjalnych turystów. Można tu ponadto zobaczyć w naturalnym środowisku słonie, a także niedźwiadki wargacze, bawoły, guśćce, sambary, krokodyle i wiele innych egzotycznych przedstawicieli miejscowego świata zwierząt.

Jako wielki miłośnik przyrody cieszyłem się na możlliwość wizytacji tego miejsca już od samego momentu opracowywania planu moich lankijskich wojaży. Nie dziwi, że ów park uznałem za swego rodzaju “beton” mojej wyprawy, punkt którego żadne siły zewnętrzne nie będą w stanie wyplenić z moich planów. Udało mi się przekonać nawet Marcina, by zorganizować sobie safari całodniowe miast tradycyjnego półdniowego. Problemu nie stanowiła też bardzo wczesna pora, o której musieliśmy wstać, by móc podziwiać zwierzęta w okresie ich największej, porannej aktywności. Już po wjeździe do parku, ujrzeliśmy stada bawołów pluskających się w wodzie i wystawiających tylko głowy ponad nią. W niedługim czasie dojrzeliśmy również osobliwego jelenia – sambara, potem też całe ich stada. Następnie guśćce, krokodyle, pawie dumnie prężące ogony, a nawet, co bywa trudnością miejscowego niedźwiadka – wargacza. Naszym oczom ukrywały się tylko dwa, choć prawdopodobnie najatrakcyjniejsze dla oka zwierzaki parku - słonie i sławetny lampart. Nie przypadły mi zbytnio do gustu, uporczywe próby wypłoszenia z krzaków tego drugiego, czynione by zaspokoić pragnienie jego ujrzenia przez turystów. Wyglądało wręcz na to, że organizatorzy poczytują sobie za punkt honoru wyszukanie owych pięknych kotów. Mimo, że nie było mi danym ujrzenie lamparta, nie czyniłem z tego powodu żadnych wyrzutów. W ich płochliwej naturze nie leży prężenie swych wdzięków niczym modelka na wybiegu. I niech tak pozostanie. O kotach zapomniałem w momencie, gdy zza krzaków wyłoniła się masywna postać słonia. Im dłużej nasze safari trwało, tym więcej tych pięknych, olbrzymich ssaków było danym nam zobaczyć. Mnie szczególnie ujął osobnik nic sobie nie robiący z naszej obecności, dostojnie przechadzający się drogą. Odległość dzieląca nas od niego nie przekraczała nawet metra. Jakże inaczej prezntował się ów kolos w porównaniu do rozjuszonego słonia, spotkanego przez nas niedaleko Sigiriya'i. Miłym przerywnikiem w trakcie safari, była możliwość wykąpania się w otaczających park od południa wodach Oceanu Indyjskiego. Znajduje się tu pomnik ku czci ofiar tsunami z 2004 roku. Zginęła tu znaczna liczba turystów i organizatorów safari, a po znajdującej się uprzednio restauracji pozostały tylko fundamenty.

Safari w Parku Narodowym Yala stanowi niesamowite przeżycie. Pozwala zobaczyć wielu przedstawicieli miejscowej fauny w najpiękniejszym, bo wolnym od krat, naturalnym środowisku. Gwarantuję, że zwierzęta prezentując się w ten sposób, są zdecydowanie piękniejszymi niż okazy wyzute z własnego domu, pozbawione często naturalnych zachowań i na swój mniej urokliwy sposób zhumanizowane. Park ukazuje zwiedzającym również inne niesamowite dla oczu widoki. Mnogość skał, jeziorek, bujny busz wciskający się w każdą wolną przestrzeń, fale morskie obijające się o przyplażowe skały, ceglanoczerwone drogi – wszystko to sprawia, że człowiek opuszcza to miejsce niesamowicie zadowolony i wewnętrznie uspokojony. A jak wiadomo nic tak dobrze na człowieka nie wpływa, jak właśnie możliwość obcowania na cudownym łonie natury. Podobało mi się wreszcie również i to, że władze parku zdając sobie sprawę z negatywnych aspektów masowej turystyki, przede wszystkim niszczącej potęgi pieniądza, przedkładają interes środowiska naturalnego ponad wszystko, przyzwalając póki co na jedynie śladowy wpływ konsumpcjonizmu na to miejsce.

W ten oto sposób, wizytą w Parku Narodowym Yala, zakończyliśmy drugi etap naszej cejlońskiej wyprawy. Etap chyba najbardziej ciekawy, pozwalający na zaspokojenie zarówno pobudek umysłowych, jak i cielesnych. Etap dostarczający nam na każdym kroku, przy każdym ruchu głową, cudownych widoków, pozwalający nasycić oczy soczyście zieloną aurą wyspy, umożliwiający najpełniejsze dostrzeżenie jej niezwykłego piękna. Danym nam było ujarzmianie dzikiej natury wyspy, zdobywanie jej najwyższych szczytów, również doświadczenie jej kaprysów pogodowych, spotkanie społeczności tamilskiej, a w końcu obcowanie w nieskażonym jeszcze świecie miejscowej fauny.

Od jutra zwalniamy już obroty, czekają nas plaże, szum morza, leżakowanie w cieniu strzelistych palm.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (49)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024