Rzut oka na słynny O fim de Mundo (koniec świata), jak zwykło się określać Cabo de Sao Vincente pobudza nas do działania. Postanawiamy dotrzeć tam na tyle szybko, by móc jeszcze przed zachodem słońca wrócić do Sagres, skąd chyba najlepiej obserwować codzienny cykl topienia się słońca w morzu. Przylądek Św. Wincentego to najdalej na południowy zachód wysunięta część Europy. Cypel zwany humorystycznie również Przylądkiem Ciepłych Gaci, wyznacza jeszcze jedną granicę, mianowicie przejścia ze strefy chłodniejszej Europy do tej cieplejszej. Mimo usilnego wpatrywania się w morskie otchłanie niedostrzegam brzegów którejś z Ameryk.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się w ruinach fortu Beliche, skąd można podziwiać widoki zarówno na fort w Sagres, jak i na przylądek Św. Wincentego. Po powrocie do Sagres urządzamy sobie kolacyjkę na skałach, podziwiając pomiędzy poszczególnymi gryzami kanapki cudowny zachód słońca nad średniowiecznym końcem świata. W myślach przypinam sobie ordery chwały, wszak jestem ostatnim tego dnia w kontynentalnej Europie, który może jeszcze podziwiać dzisiejsze słońce.