Jestem juz w Azji :) Sam lot byl czysta przyjemnoscia nigdy nie lecialem jeszcze tak dobrymi liniami. Malaysia Airlines zasluzenie zaliczane sa pod tym wzgledem do najlepszych na swiecie (5 gwiazdek). Komfort, telewizorki z calkiem nowymi filmami i grami, swietne zarelko, sympatyczna obsluga, urocze stewardessy. Oceny nie psuje nawet fakt, ze wylecielismy z Londynu z godzinnym opoznieniem. Wszystko przez mgle, ktora zalegala nad brytyjska stolica. Zadziwiajacym bylo, ze wolnym od mgly byl tylko kawalek nieba nad Londynem i to zupelnie nad Wembley, dzieki czemu moglem zobaczyc ten piekny stadion z niebianskiej perspektywy :) Podobniez bylo w samym Kuala Lumpur, gdzie podziwialem z podobnego pulapu slynne malezyjskie wiezowce z Petronas Tower na czele. Troche nieprzyjemnosci spotkalo mnie na samym lotnisku w KL, gdzie akurat mnie i moj plecak wybrano do przeszukania na obecnosc narkotykow. W Malezji za ich posiadanie grozi nawet kara smierci. Miejscowym celnikom chyba podejrzany byl gosc lecacy pieciogwiazdkowymi liniami z plecakiem, miast jak wszyscy z walizkami na kolkach. Chyba backpackerzy zbytnio narodowymi malajskimi liniami nie lataja :)
Pierwszym co mnie uderzylo po opuszczeniu lotniska to wysoka temperatura w polaczeniu z niesamowita wilgotnoscia. Praktycznie ciezko bylo oddychac. Tylko czekalem momentu, gdy spodnie i buciska zamienie na spodeneczki i klapki. Innym faktem, ktory mnie za kazdym razem zdumiewa, gdy wizytuje malajska ziemie, jest niesamowity boom cywilizacyjny tego kraju. Wszedzie widac zurawie budowlane, rozbudowuje sie potezna juz siec autostrad, wszedzie dominuje sklad i porzadek. Malezja w tym wzgledzie moglaby stanowic wzor dla wielu krajow europejskich. Nazywanie jej krajem azjatyckim jest sluszne juz chyba tylko w aspekcie geograficznym.
Z KL, jak mialem w planach, uderzam na 3 dni na piekna wysepke Pangkor. Majac do wyboru widok na wieżowce Singapuru, jak bylo w pierwotnym planie, a lezenie w zaciszu rozlozystej palmy, wybralem ta druga opcje. Chyba slusznie :) Zamierzam troche tam pojezdzic wokol skuterkiem, ponurkowac w cieplutkim oceanie, zasmakowac malejskich smakolykow. Przyda sie troche aktywnosci przed wylotem do "sennego" Laosu.
P.S. Zdjec poki co nie moge dodawac, bo internet typowo wyspowo-leniwy.