Rankiem, troche z zalem, opuscilem Luang Prabang. Bardzo mi sie tutaj podobalo. Uderzylem w kierunku polnocnym, by po szybkiej 2,5 godzinnej jezdzie dotrzec do Nong Khiaw. Miejscowosc od samego poczatku zrobila na mnie niesamowite wrazenie. Szczegolnie widok z poteznego mostu rozdzielajacego obie czesci wioseczki na rzeke Nam Ou. Okoliczne gory sa niesamowicie potezne i majestatyczne. Gdzie nie popatrzec w gore widac wysokie potezne gorzyska. W dole wije sie rzeczka, a wokol jej brzegow rozlozone jest senne miasteczko. Nawet asfaltowych drog tu nie ma. Nie sposob przejsc przez centrum Nong Khiaw, nie zabrudziwszy butow. Tyle tu kurzu. Samo Nong Khiaw przypomina mi troche slynne Vang Vieng. Glownie jednak z malowniczej okolicy i cudownych gor wokol. Na tym podobienstwa sie koncza. Nie ma tutaj tego szalenstwa, co w w Vang Vieng, choc pewnie kiedys i tutaj komercha dotrze. Pewnie tak samo Vang Vieng wygladalo lat temu x wstecz, nim cala komercyjna nawalnica najechala. Boje sie, ze kiedys i to miasto straci na uroku wskutek rozwoju masowej turystyki. Poki co turystow tu nie wielu. I dobrze. Ludzie sa az nad wyraz sympatyczni, chcialoby sie zostac dluzej, ale czas goni...
Zamieszkalem w bungalowie z cudownym widokiem na rzeke. Pierwsze co zrobilem to wylegiwanie sie w hamaku polaczone z wpatrywaniem sie na miejscowe, wolno toczace sie zycie. M. in. podgladalem miejscowe kobietki myjace wlosy w rzece. Poznalem tu fajnego Czecha z Pardubic. Moglem znow przez jakis czas pomowic w innym jezyku niz angielski. Po czasie zauwazylem, ze nawet myslec zaczalem po czesku :) Pozwiedzalismy wspolnie okolice, m. in. jaskinie Pha Tok, w ktorej miejscowi chronili sie w czasie wojny indochinskiej. Pospacerowalismy tez troche po okolicy, natrafiajac m.in. na zupelnie nieprzystajace cywilizacyjnie do naszych czasow wioseczki. Bylo milo, zagralismy z miejscowymi chlopaczkami w petanque, posmialismy sie co nie miara, najedlismy sie miejscowych owocow. Czas w Nong Khiaw uplynal zdecydowanie leniwie. Tak jak to w Laosie zazwyczaj bywa...
Jutro czas na wazne decyzje, ale o tym juz jutro ...