Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2011/2012 (Laos, Kambodża, Wietnam )    Czasem trzeba przełknąć i łyżkę dziegciu ...
Zwiń mapę
2011
09
gru

Czasem trzeba przełknąć i łyżkę dziegciu ...

 
Laos
Laos, Phônsavan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14316 km
 
Czasem tak rzeczywiscie jest, czasem nie wszystko wychodzi pieknie i kolorowo. Bywa, ze odechciewa sie wszystkiego. Takie sytuacje sa najlepszym testem dla psychiki, sprawiaja ze czlowiek wychodzi z tego mocniejszy.

Po dwoch dniach spedzonych w Nong Khiaw ruszylem w kierunku poludniowym. Odtad juz tylko w takim bede zmierzal. Postanowilem udac sie do oddalonego o okolo 350 km na poludniowy - wschod Phonsavanu. Mialem dwie opcje trasy do wyboru. Lepsza jakosciowo, choc dluzsza, z powrotem przez Luang Prabang, w dodatku znanymi mi juz drogami. Badz druga, nieznacznie krotsza, ponoc jakosciowo gorsza, choc dla mnie zdecydowanie nieznana. Oczywiscie duch przygody, zdecydowal sie na te druga. Pierwsze kilka godzin bylo ok. Mijalem gorskie wioseczki, gdzie miejscowi witali mnie niesamowicie przyjaznie. Podziwialem zielonosc okolicy, potege okolicznych gor. Problemy zaczely sie gdzies na wysokosci Muang Hiam. Pojechalem prosto za droga, wjezdzajac w polna, dziurawa i zakurzona droge. Mimo moich watpliwosci co do slusznosci obranej drogi, miejscowi utwierdzali mnie, ze to rzeczywiscie droga do Phonsavan. Po pewnym czasie bylem juz pewny, ze zboczylem z wlasciwej drogi. Miejscowi kolejny raz zapewnili mnie, ze tym traktem dotre do docelowego miejsca. Moze rzeczywiscie, choc na pewno nie jest to glowna droga, ktora zamierzalem jechac. Uznalem, ze wracanie sie nie ma sensu, w koncu powinienem osiagnac jakas lepsza droge. Niestety moje nadzieje byly plonne. Kilkukrotnie musialem przeprawiac sie przez rzeke, raz nawet na przeplaconej tratwie. Coz odwrotu nie bylo. Im blizej zmroku, tym bardzie stawalem sie nerwowy. Glownie dlatego, ze bylem nieswiadomym miejsca, w ktorym sie znajduje. W dodatku stawalo sie coraz zimniej, a glod dawal o sobie znac. Juz nawet przestalem doceniac piekno okolic, zwlaszcza Parku Narodowego Phu Lei, przez ktory przejezdzalem. Dobrze, ze choc swiatla dzialaly jak nalezy. Coraz siarczysciej przeklinalem. Postanowilem jednak nie dac za wygrana. Uznalem, ze pojade poki sil nie braknie, badz nie bedzie juz paliwa lub tez moj motorek odmowi posluszenstwa.

Dzieki niesamowitemu hartowi ducha, zmarzniety, niesamowicie glodny, po 12 godzinach dotarlem do Phonsavan.

Droga przez meke, proba charakteru, mozna by wymieniac... najwazniejsze ze ten test zdalem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
ola i staszek - rodzinka w pl.
ola i staszek - rodzinka w pl. - 2011-12-11 20:53
I tak to stan żołądka wpływa na oglądalność widoków, haha!.Cieszymy się, że szczęśliwie dotarłeś do celu, bądź ostrożny i dbaj o siebie
 
milanello80
milanello80 - 2011-12-13 10:27
To byla dobra lekcja. Dwa dni pozniej psychika oddzialywala juz diametralnie inaczej.
 
zula
zula - 2011-12-19 15:39
Brawo za przełamanie słabości !!!...czytam dalej , pozdrawiam
 
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024