Tylko prosze sie nie smiac :) Bedzie to historia zywcem pisana z przezyc dnia dzisiejszego. Sam sie smieje, przypominajac sobie owe sytuacje. Zaczalem sie wrecz zastanawiac, czy wszystko ze mna w porzadku. W koncu jednak uzmyslowilem sobie, ze jestem w Azji. Takie sytuacje sa tu na porzadku dziennym. Ale jak to mawial jeden z podroznikow, po kolei.
Rankiem poczalem sie zastanawiac, coz by tu robic kolejnego dnia w Battambangu. Miasto przypadlo mi do gustu, wiec za bardzo nie w smak bylo mi juz teraz opuszczac jego mile katy. Nie w smak bylo mi tez wizytowac "narzeczona", moze rzeczywiscie przekabacilaby mnie w jakies glupawe zwiazki. W koncu jest niebywale urodziwa. Okolice Battambangu zwiedzilem dosyc dokladnie, trzeba wspomniec o znaczacym udziale w tej kwestii mojej "narzeczonej". I gdy tak zastanawialem sie przed oczy wskoczyl moj wloski znajomy Danielle. Jakis taki odmieniony, ladniejszy, odmlodzony. Spojrzalem w lustro, zajmujace frontowa czesc recepcji. No tak, i mnie wypadaloby pojsc do fryzjera. Pomysl poczalem realizowac w iscie sprinterskim tempie. Wskoczylem na moj jednoslad i ruszylem na poszukiwania fryzjera.
Coraz wieksze polacie nieurodzju na glowie, generalnie odradzaja mi wizyty u fryzjera w Polsce. I to nawet nie dlatego, ze glownie wskutek afer w srodowisku pilkarskim, termin ten zle sie obecnie kojarzy. Latwiej zawolac brata, wlaczyc golarke i wnet po sprawie. Zreszta i pozycja fryzjera nieco stracila w moich oczach, zwlaszcza gdy obecnie mam porownanie z azjatycka rzeczywistoscia. I w Polsce fryzjer obsluguje latwo, penetrujac maszynka to wte, to w druga strone, niekompleksowo, standartowo. Mam nadzieje, ze nie czytaja tego fryzjerzy :) Co innego w Azji. Moja wizyta u fryzjera byla jednym z najprzyjemniejszych doznan w zyciu. Mimo, ze od strony estetycznej salon prezentowal sie dosyc zatrwazajaco, a i fotele fryzjerskie nie przewidywaly goscic kogos wiekszych rozmiarow. Moja wizyta byla spora nobilitacja dla salonu, smiem przynajmniej tak wnioskowac. Wnet zlecialo sie kilku innych fryzjerow, podziwiac efekty pracy mojego mistrza, na mojej swiecacej polanami glowie. Mistrz fryzjerski, zdecydowanie pozwole sobie go tak nazywac, wykonywal swa prace wylacznie nozyczkami, w dodatku jakimis trojnogimi. Jego ruchy byly jednak pelne gracji,dotyk tak delikatny i aksamitny, ze poczulem sie jak w niebie. Bylem gotow wyskoczyc z fotela i wnet go wycalowac. Powstrzymalo mnie wylacznie spojrzenie w lustro. Za mna stal mlody mezczyzna. No tak, uznalem, cos ze mna nie tak, skoro zmysly rwa do mezczyzny. Ale sposob,w jaki wykonywal on swoja prace, porywal zmysly, wprawial je w zaklamanie, prowadzil do zaburzen orientacji seksualnej. W rzeczy samej. Bylo na tyle blogo, ze pozwolilem sobie prosic go o ogolenie tez mojej brody. Prosze docenic ten akt. Nigdy nie przypuszczalem, ze pozwole komukolwiek poza soba na golenie mej brody, w dodatku ostra zyletka. Mistrz fryzjerski robil to jednak tak doskonale, ze moj stan blogiego uniesienia trwal dalej. Zgolil nawet wloski, w miejscach, gdzie nie przypuszczalbym je dostrzec - na nosie, uszach, policzkach. Swe mistrzowskie dzielo zakonczyl masazem czaszki i plecow. Zauwazylem, ze to standartowa procedura i nie bylem w tej kwestii wyjatkowy. Nie skorzystalem z jego propozycji wyczyszczenia mi uszu. Balem sie, ze moje zaburzenia orientacji seksualnej moglyby dojsc do poziomu nie mozliwego do samokontroli :) Za usluge mistrzu wzial, uwaga, jednego dolara (3,5 zl). Pozwolilem sobie dac mu dwojnasob, w koncu byl perfekcyjny. Odtad postanowilem korzystac z uslug fryzjera w Azji czesciej, byc moze nawet czesciej niz wymagac bedzie tego sytuacja. Uj, to bylo wspaniale 30 minutowe wystapienie fryzjerskie.
Pelen wigoru, postanowilem raz jeszcze odwiedzic szczyt Phnom Sampeu. Wczoraj dotarlem tam z moja "narzeczona" zbyt pozno. W efekcie widzialem tylko nietoperze wylatujace w nieziemskiej ilosci na nocne zerowiska. Na sam szczyt nie dotarlem. Okazalo sie, ze same swiatynie nie budza zachwytu. Ot, typowo kiczowate, przekolorowane, przezlocone, buddyjskie swiatynie. Co innego okoliczne jaskinie. Te budzily uczucia, choc zgola odmienne. Powrocily mysli o tragicznej historii Kambodzy. Tutejsze jaskinie smierci byly miejscem usmiercenia ponad 10 tys. mieszkancow kraju przez zbrodniczy rezim Pol Pota. Znow uczucie wspolczucia wrocilo w me mysli, znow smutniej zrobilo sie na sercu.
Poznym wieczorem postanowilismy ze znajomym Szwajcarem Tobiasem, pozegnac ostatni wspolny wieczor, kolega jutro wyjezdzal, wypadem w miasto. Dolanczyl do nas tez wloski znajomy Danielle. Skonczylismy ostatecznie w klubie dyskotekowym. Niedlugo po wejsciu do naszego stolika dosiadly sie najladniejsze osoby, celowo uzywam bezplciowego terminu, w lokalu. Wygladaly na niesamowicie pociagajace i urocze Kambodzanki. Az ego uroslo do niebotycznych rozmiarow. Gdy okazalo sie, ze sa mezczyznami w kobiecym ciele, w Azji okreslanymi ladybojami, ego natychmiast stopnialo do maluczkich rozmiarow. Zauwazylem, ze moja seksualnosc, heteroseksualizm ktorym zawsze sie szczycilem, znow doznal niewlasciwych zaburzen. Ale coz poczac, skoro podobnie mieli Szwajcar i Wloch. Oj, w Azji uwazac trzeba na wynaturzencow, jest ich tutaj bez liku. W dodatku maja spoleczna akceptacje, nie bedac wytykanymi palcami. Ze swej strony moge stwierdzic, ze i rozmowa z nimi, byla calkiem przyjemna.
Inna rzecz, na ktora zwrocilem uwage, jest powszechna moda, nie tylko w dyskotekach, ale i w zyciu dziennym, na noszenie strojow, w naszych szerokosciach geograficznych uwazanych za nieprzystajacych. Tutaj bedacych strojami zdecydowanie trendy i w dobrym guscie. Normalna tutaj rzecza jest zobaczenie kobiety, rzadziej mezczyzny, wprost w pidzamie i papuckach. Nawet w dyskotece kilka takich osob udalo sie dostrzec. O tempores, o mores - chcialoby sie rzec.... Wlasciwiej - co kraj, to obyczaj. Miedzy innymi to jest wlasnie kwintesencja podrozowania. Mozna dostrzec rzeczy, zjawiska, o ktorych w naszym kraju ciezko nawet miec wyobrazenie.