Do Dalat dotarlem, majac w pamieci cudowne gory Laosu. Dalat glowna miejscowosc Plaskowyzu Centralnego reklamuje sie jako miejsce oferujace podobne przymioty jak pamietane przeze mnie z Laosu. Zwlaszcza przepiekne gory, malowniczo usytuowane plantacje kawy, truskawek, innych warzyw, polozone w dzikim otoczeniu dzungli wodospady. Miejsce pozwala tez zaczerpnac troche ochlody przed dalsza wloczega przez rozgrzana zarzacym sloncem ziemia wietnamska. Plaskowyz wokol Dalat rzeczywiscie jest miejscem pieknie przez nature obdarzonym. Byc moze okolica nie porywa umyslu, tak jak kraina Bolaven Plateau w Laosie. Brakuje tej soczystej zieleni, tej dzikiej natury miejsca, zwlaszcza ciekawych swiata, wiecznie usmiechnietych ludzi.
Miasto Dalat mnie niestety nie zachwycilo. Przypomina troche alpejski kurort ze Szwajcarii. Wszystko uksztaltowane jest na modle europejska, a nie po to czlowiek jezdzi tyle kilometrow od domu, by czuc sie podobnie jak w Europie. Do Wietnamu pojechalem szukac egzotyki, nieskazonych cywilizacyjnymi pokusami miejsc, dzikiej natury, pogodnych ludzi. Niestety im dluzej tu przebywam, tym bardziej uswiadamiam sobie, ze znalezienie tak wyimaginowanego w myslach miejsca, bedzie w Wietnamie potwornie ciezkie. Zapewne wplyw na to ma fakt, ze poruszam sie po wytyczonych turystycznych szlakach, nie wychylajac zbytnio glowy poza proturystyczna swiadomosc o Wietnamie. Niestety brak mi czasu by zrobic cos niekonwencjalnego, zapewne dlatego, nie dajac szansy na zobaczenie prawdziwego Wietnamu, nie daje szansy jednoczesnie swojemu umyslowi na poczucie ponownie tej swawolnej, wloczykijowskiej wolnosci. A Wietnam az prosi sie o przejechanie go na motorze. Jego wysmukla postac, sprawia, ze nie sposob tu kluczyc, droga wiedzie wprost przed siebie, wiatr znad morza powiewa, sloneczko przyswieca. Oj rozmarzylem sie ...
Dalat szczegolnie razi swa kiczowatoscia. Mimo swej czystosci, przyozdobienia rabatami kolorowych kwiatow jest wrecz nia przesiakniety. Przylgnela do niego latka miasta zakochanych. Wietnamczycy przyjezdzaja tu czesto na miesiac miodowy. Aby ten okres dodatkowo im oslodzic stworzono caly asortyment kiczowatych, tandetnych iscie lasvegasowskich atrakcji. Mozna sluchac gruchajacych labedzi, plywac po jeziorze na lodkach w ksztalcie labedzi, sluchac naokraglo milosnych melodii, pstrykac foty przy kwiatowych sercach, posiedziec w obecnosci plastikowych postaci ewidentnie kojarzacych sie z romantycznymi wizjami. Oj czasem zbytnia przesada nie robi pierwotnym zamiarom dobrze, czasem latwo przekroczyc granice miedzy dobrym gustem, a przezartym tandetom zamyslem tworcow. Chocby taka Valley of Love jest tego najlepszym przykladem. Jezioro usytuowane posrodku pieknej, zielonej doliny, odziane w owe kiczowate szaty, nie sprawia juz takiego wrazenia, jak zapewne musilo sprawiac bedac przyowdzianym jedynie w swa naturalna szate. Podobnie slynny wodospad Datanla. Ilosc sztucznych atrakcji wokol, masa turystow tu zalegajacych sprawia, ze az chce sie uciec ku innym wolnym od owych przywar miejscom. Taka sposobnosc daje wynajecie motorka(tylko 3 USD) i ruszenie w okoliczne gory. Idzie tu jeszcze znalezc kilka ciekawych miejsc, ciagle nie zdlawionych masowa turystyka, jak wodospad Elephant, piekne plantacje kawy, zielone gory. Zachwyca szczegolnie widok z jednego z najwyzszych szczytow okolicy Dinh Lang Bian (2169 m). Az chce sie polatac z paralotniarzami, tutaj doswiadczajacymi ze znacznej wysokosci, jak pieknym miejscem jest Centralny Plaskowyz. Z ich wysokosci kiczu nie sposob zauwazyc...