Jadac do Wietnamu raczej spodziewalem sie zastac kraj materialnie lepiej usytuowany nizli poprzednio wizytowane przeze mnie Laos i Kambodza. Nigdy bym jednak nie przypuszczal zobaczyc kraj na tyle rozwiniety gospodarczo, ze w szarym polu moglby w tym wzgledzie zostawic nawet kilka krajow europejskich. Zastanawiam sie czy aby nawet nie naszego kraju. W pewnych aspektach na pewno. Drogi, autobusy, liczba wiezowcow, stopien zorganizowania transportu, turystyki. Oj pozostaloby nam jedynie chylic czola, i to dosyc gleboko, przed wietnamskim narodem. Fakt, ze jest ich az 86 milionow sprawia, ze musza jakos zagospodarowac swoj byt, swoje jutro. Dodajac ich, wynikajaca z wymieszania sie z chinskimi wplywami, gospodarnosc i zaradnosc, wypada tylko przyklasnac. Wietnamczycy to niezwykle pracowici ludzie, przy tym urodzeni kombinatorzy, obdarzeni niesamowitym zmyslem do biznesu pod kazda postacia. Odwiedzajac miejscowosc Danang, przyszly mi na mysl pewne spostrzezenia odnosnie powyzszych stwierdzen. Miejscowosc Danang, poprzednio nawet czesciowo nie wypelniajaca najodleglejszych otchlani umyslu, funkcjonuje jako wielki, na wskros nowoczesny osrodek miejski. Drapaczy chmur tutaj stosunkowo wiele, wizjonerskich mostow laczacych nadbrzezne dzielnice az nadto, panuje az nietypowy jak na Azje porzadek, widac parki rozrywki, nowoczesne stadiony, idealnie zagospodarowana plaze. Miasto musi budzic szacunek. Tyle tylko, poczalem sie zastanawiac, czy to jest to co chce konsumowac czlowiek swiata na wskros juz przesiaknietego materialistycznymi wizjami. Czy po to przyjezdza sie do Azji. Czy uciekajac od nieuleczalnie zarazonej juz w tym wzgledzie Europy, trafiajac w miejsce jej podobne, czlowiek znajdzie zaspokojenia dla swych marzen, wizji swiata, glodu egzotyki. Czy patrzac w pietrzace sie wiezowce, zgadujac w myslach nazwy kolejnych przejezdzajacych limuzyn, popijajac kawe w jednej z niezliczonych klimatyzowanych kafejek, dusza spragniona innosci, umysl zadny egzotycznych doznan, w pelni beda kontent, ogladajac zastana rzeczywistosc. Niektorzy pewnie tak, niektorym taka Azja spasuje. Wszysto co podane na tacy, kolorowo przystrojone, pelne smakolykow, pewnie i smakuje wybornie. Czy jednak zajadajac sie tozsama strawa, co we wlasnym swiecie bialego czlowieka, nie znudzimy sie aby. Przyjechalem dla Azji dla jej odmiennosci, dla szukania prawdziwej azjatyckiej duszy, mimo ze wiaze sie to czesto z niedogodnosciami, utrudnieniami. Taka Azje znalazlem w Kambodzy, a zwlaszcza w Laosie. Taka Azja jednak prycha w niebyt, fakt to niestety smutny. Dlatego wypada mi tylko skonstatowac odnosnie Wietnamu, ze niestety nie umiem tu znalezc to czego szukalem. Mimo, ze kraj to niebywale piekny. A i ludzie, poza kilkoma wypadkami, zyczliwsi nizli wydawaloby sie to z powszechnych o nich opinii.
W drodze do Danang odwiedzilem pobliskie gory Marble Mountains. Tutejsze miasteczko wrecz slynie z wyrobow z tego pieknego kamienia. Same gory, pozostalosc pieciu wysp zanurzonych w otchlaniach morza poludniowo-chinskiego, stanowia ewidentny dowod wyzej na papier przelanych spostrzezen. I tutaj komercha wyznacza reguly. Wszystko jest podane turyscie tak efektownie, ze az tandetnie. Niestety i tutaj prawdziwa natura ustepuje pola probom ubrania jej w nowoczesne szaty. I tutaj przemierza sie okoliczne jaskinie, strzeliste wzniesienia, w towarzystwie tlumow, czesto probujac dostrzec piekno zza butki z przyslowiowymi hamburgerami. Szkoda...
Najlepszym miejscem na ucieczke przed znuzeniem z owego faktu wynikajacym wydawac by sie mogla plaza. Niestety i tutejsza, oslawiona China Beach, wrecz tchnie wspolczenymi wizjami jednorodnego, konsumpcyjnego swiata. Zajmuja ja potezne kompleksy resortowe, pelne udogodnien, basenow, pol golfowych. Juz samo dojscie na plaze narazone jest na wymijanie strzelistych hotelisk, betonowych zalazkow pod kolejne. Widok przykry... Znalezienie miejsca wolnego od ludzkiej ingerencji wydaje sie byc coraz trudniejsze. Chyba powinienem sie do tego przyzwyczaic. Chyba wypada sobie ow fakt wreszcie uswiadomic... Az tak przesiaknietego cywilizacyjnymi wizjami swiata Wietnamu sie nie spodziewalem...