Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2012/2013 (Sumatra, Singapur, Birma, Borneo)    Melancholijny głupek
Zwiń mapę
2013
23
sty

Melancholijny głupek

 
Birma
Birma, Hsipaw
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17795 km
 
Kruszy się ta nasza birmańska ekipa. Poszczególne ogniwa zgranej paczki padają jak muchy, jak kości starannie wcześniej postawionego domina. Zebraliśmy zgrany zespół sześciu ludzi ciekawych świata, od Kalaw do naszej czwórki dołączyła para hiszpańska, nastawionych bardziej na walory poznawcze niż rozrywkowe w podróży, szukających prostoty w wojażach, nie wyemancypowanego luksusu. Niestety została nas już tylko połowa. Trójka z towarzyszy pozostała w Nyaungshwe, by leczyć się z gorączki i dolegliwości żołądkowych. W odpowiednim czasie powinni do nas dolączyć. Panuje tu jakaś dziwna wirusowa epidemia, przymusowo kładąca wielu turystów do łóżek. Czemu się zresztą dziwić, skoro temperatury w Birmie są zaskakująco amplutoidalne. Od około 30 stopni w dzień, do nawet poniżej 10 stopni w skali Celsjusza nocą. Cała Birma, od nizinnego Yangonu aż po przychińskie prowincje trzepie się wieczorami z zimna. Turyści również. Swoje chorobotwórcze żniwo kładzie też podróżowanie tutejszymi autobusami. Dla mnie kompletnie niezrozumiałym jest włączanie klimatyzacji na maksimum jej możliwości. W ten sposób trasa upływa w temperaturach arktycznych, wypełniona kichaniem, szczebiotaniem zebów i rozgrzewaniem przemarzniętych kończyn.
Dziwnym, w świetle powyższego, musi się zatem wydawać obranie przez naszą trójkę jako kolejnej birmańskiej destynacji, ulokowanej niedaleko chińskiej granicy, miejscowości Hsipaw. Tam powinno być powinno być jeszcze bardziej lodówkowo. Cóż inne walory okolic Hsipaw wzięły górę.
Dziw powinna wzbudzać i trasa przez nas obrana, by się tam dostać. Wszak z nad jeziora Inle najprościej byłoby pojechać przez Taunggyi wprost na północ, by po raptem kilku godzinach osiągnąć cel. Niestety droga ta z uwagi na działania o charakterze militarnym została wyłączona z ruchu. W efekcie musimy odbyć wielogodzinną, według założeń 15-sto godzinną, okrężną podróż przez Mandalay.
Pierwszy nocny odcinek upłynął w arktycznych, nieprzyjemnych okolicznościach. O ile wiele rzeczy lubi się tu w Birmie psuć, o tyle klimatyzacja jakoś nigdy. Przemarzliśmy do szpiku kości. Jako, że na wczesnoporanny, jedyny zresztą, pociąg z Mandalay do Hsipaw (o 4 rano) nie zdążyliśmy, pozostało nam znów ruszyć w trasę autobusem.Tym razem jednak jestem zachwycony, dosłownie. Wsiadamy do starego, przeżarrtego rdzą autobusiku. Nie dość, że dach ma zapchany tobołami, to jeszcze połowę jego wnętrza zapełniają różnorakie klamoty. Mnie przypada w udziale, w dodatku na rozjeżdzającym się fotelu, przesiadywać obok ogromnych koszy wiklinowych. Szkoda, że nie mogę z nimi porozmawiać ;) Oczywiście klimatyzacji brak. Zbawienie. Już wiem, że podróż w takich okolicznościach będzie mi się podobać. Należę do ludzi, których jeszcze cieszą takie rzeczy, którzy lubią jeździć takimi wysłużonymi starymi wiarusami. One jeszcze są świadkami historii, mniej lub bardziej chwalebnej. Szkoda, że pewnie niedługo odejdą w krainę niebytu, zastąpione przez ultranowoczesne, wypasione, klimatyzowane, ale jakoś bezduszowe cacka. Pamiętam jak półtorej roku temu na Malcie, żegnałem tamtejsze, slawne, odchodzące na emeryturę autobusy. Mam nadzieję, że te tutaj jeszcze trochę posłużą, czyniąc radość grupce takich melancholijnych głupków jak ja...
Właśnie przejeżdzamy przez jakąś większą miejscowość na trasie do Hsipaw. Gdzie jesteśmy, jak zwykle nie wiem. Z tych ich literkowych zygzaczków i wygibasów nie sposób cokolwiek wyczytać. W dodatku, jak to ma zazwyczaj miejsce w tym kraju, o zasięgnięcie jakiejkolwiek pewnej informacji ciężko. Spoglądam od czasu na sąsiedni, wypłowiały, wysłużony fotel. Dziewczynka, lat szkolnych, o wyłupiastych, brązowych oczach odrzuca nieświadome spojrzenie. Niestety nie trafia ono celu. Zapewne nigdy nie trafi. Jest niewidoma. Są chwile, gdy żal człowiekowi ściska serce. Są chwile, szkoda że tak rzadko, gdy docenia to co w życiu ma. Docenia, że wystarczającym powodem do szczęścia, jest fakt, że może żyć na tym pięknym świecie, podziwiać jego nadzwyczajne uroki, patrzeć na to ziemskie arcydzieło. Wewnętrzne poczucie sprawiedliwości społecznej każe mi wierzyć, że ta dziewczynka też, na swój własny sposób, to widzi. Może nawet w piękniejszych, bardziej urodziwych niż my barwach... A może rzeczywiście jestem tylko melancholijnym głupkiem...
Po prawie 20-sto godzinnej jeździe dotarliśmy wreszcie do Hsipaw, ale o tym już w następnym odcinku.

P.S. Pozdrowienia dla wszystkich, zwłaszcza rodzinki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2013-01-25 16:33
...za pozdrowienia dziękuję i dopowiem ,że wielka to przyjemność czytać tak piękne opisy !
 
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024