Właściwie od pierwszej chwili, gdy tu dotarłem, od momentu opuszczenia autobusiku, o którym zanudzałem w poprzednim poście, uległem urokowi tego miasteczka. Czasem nie wiedzieć czemu intuicja podpowiada Ci, że tutaj Ci się spodoba, tutaj spędzisz cudowny czas. Malutkie (15 tys. mieszkańców), śródgorskie Hsipaw, zabudowane raptem trzema uliczkami na krzyż, emanuje atmosferą spokojnego górskiego kurorciku. Mimo, że okoliczne góry nie porażają majestatycznością, bliżej im do moich pagórkowatych Beskidów niż strzelistych górskich turni, okolica spodoba się nawet najbardziej wybrednym gustom. To, podobnie jak wcześniej wizytowane Kalaw, miasto, z którego ruszają trekkingi w góry.
Nam przyszło w udziale porozglądać się po Hsipaw i jego urokliwych okolicach wypożyczonymi rowerami. Podobnie jak większość środków transportu i one przypominały bicykle z czasów co najmniej mojego dziadka. Nie muszę nawet nadmieniać, jaką frajdę sprawiało mi rowerkowanie takim antycznym wehikułem. Dzięki niemu odwiedziłem ważniejsze miejsca kultu, złotem lśniące pagody, posągi buddy w różnorakich pozycjach. Dojechałem też do Pałacu Shanów, gdzie jego rezydentka udzieliła mi interesującego wykładu na temat przyszłości i teraźniejszości Birmy.
Odbyłem też trekking ku niedalekiemu wodospadowi. Na jego drodze przekroczyłem lokalne cmentarze, plantacje bananowców, malutkie zagrody okolicznej ludności. Zobaczyłem, miejsca, podobnie jak i rower, przypominające te z opowiadań dziadka. Kiedyś, sam będąc dziadkiem, opowiem wnukom, że było mi jeszcze danym za życia odwiedzać miejsca, które wraz z rozwojem techniki, wkraczaniem postępowych idei, zostały wyparte z mapy świata, a pewnie w czasach moich wnuków rownież i z ludzkiej świadomości. Kiedyś, choć w naszym zwesternizowanym świecie już teraz, miejsca sprzed moich oczu będzie można podziwiać już tylko na archiwalnych filmach. Dobrze, że mnie było jeszcze danym naocznie przekonać się o ich urokliwości. Ciągle szukam tego starego świata, w ludzkich postawach, niecywilizowanych miejscach, antycznie, przedepokowo atrakcyjnych środkach transportu. Tutaj w Myanmarze cały czas znajduję, doświadczam tego pod dostatkiem. Może dlatego ten kraj tak mi przemawia do świadomości, może dlatego tak mi tu dobrze, może dlatego tak ciężko mi odliczać pozostałe dni do wyjazdu...