Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2012/2013 (Sumatra, Singapur, Birma, Borneo)    Prostytucja ma się wszędzie dobrze...
Zwiń mapę
2013
16
lut

Prostytucja ma się wszędzie dobrze...

 
Malezja
Malezja, Bintulu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22462 km
 
"Come on mister, i want you to fuck me, just 50 ringitt", chyba nikomu nie muszę tłumaczyć treści sentencji usłyszanej z ust całkiem uroczej Malajki. Kilka, dosłownie tej treści, propozycji jeszcze usłyszałem. Kilka razy musiałem delikatnie odciągać rękę dziewczęcia wiszącego na moim ramieniu, był i przypadek że odciągałem rękę penetrującą inne, mniej przystające damie, miejsce. Była też konieczność agresywniejszego zachowania, gdy zaczął się mi przymilać osobnik chcący być uważany za kobietę, ale bynajmniej nią nie będący. Przyznam szczerze, że skala zjawiska prostytucji mnie przerosła. Owszem nigdy nie byłem na tyle ignorantem, by żyć w przekonaniu, że są na świecie miejsca wolne od tego procederu. Niemniej nie przypuszczałem, że w kraju muzułmańskim, koranicznym, często kamieniami ukracającym urągające moralności i świętej księdze Allacha niewłaściwe zachowania, zwłaszcza kobiet, zjawisko prostytucji będzie na tyle publicznie powszechne i jak z moich obserwacji wynika na tyle akceptowalne. Większość hoteli w Bintulu, jak się okazało mój również, wynajmuje pokoje na godziny. Panie lekkich obyczajów przyprowadzają panów, robią swoje i tak w kółko. W dodatku na klientów polują, nie kryjąc się boczkiem i pokątnie, a na głównych, eksponowanych ulicach miasta. W dodatku biznes widać kwitnie, bo liczbę pań można liczyć w setkach, a i panowie, pewnie w przerwie między obowiązkami rodzinnymi, chętnie z tychże usług korzystają. Chyba sam Allach obraca się w grobie, widząc jak się rzecz ma na muzułmańskiej ziemi...

Są miejsca, do których się nie przyjeżdza dla ich atrakcji, bo ich tam po prostu nie ma. Ewentualnie zauważalnymi mogą być w ilościach śladowych, turystom niewystarczających. To jest główny powód, dla którego turystyka tam nie dociera, najnormalniej przelatując chyłkiem bokiem do innej destynacji. Takim miejscem niewątpliwie jest Bintulu, czwarte pod względem wielkości miasto Sarawaku (200 tys. mieszkańców). To aktualnie miasto o wiodącej w całej Malezji strefie ekonomicznej. Skupia ona przemysł petrochemiczny, gazowy, drzewny, olejniczy. Dość powiedzieć, że swoje siedziby mają tutaj sam Shell i Petronas. Okolice Bintulu to jedne z największych na świecie złóż gazu ziemnego. Jeżeli dodać do tego znajdującą się w pobliskim Bakun potężną hydroelektrownie, nie należy się dziwić, że Bintulu odgrywa znaczącą rolę w budowaniu malezyjskiej drogi do dobrobytu. Wręcz zwykło się mówić, że pieniądze wydaje się gdzie indziej, w Bintulu się je zarabia. Dzięki swemu strategicznemu położeniu miasto urosło w ciągu ostatnich dwóch dekad w ekspresowym tempie. Szacuje się, że dalej będzie przyrastać na populacji o 30 tys. mieszkańców w ciągu pięciu lat. Niebywałe dane. Miejsc pracy niezbędnych do zaspokojenia potrzeb tutejszego przemysłu jest ponoć bez liku. Nie dziwota, że za sznurem pracowników, nadciągnął drugi - prostytutek, gotowych zaspokoić ich fizyczne i własne materialne potrzeby. O turystyce póki co się tutaj nie myśli. Turystów nie sposób tu uświadczyć, bo ich tu najzwyczajniej nie ma. Wszyscy jak jeden mąż wizytują w Sarawaku miasta Kuching i Miri, o innych miejskich destynacjach, jak choćby Sibu, Mukah, czy Bintulu właśnie, zupełnie zapominając. Zresztą miasta te, choć piszę tylko z perspektywy Bintulu, nie czynią nic by turystykę przyciągnąć. Brak tu jakiejkolwiek informacji turystycznej, brak odpowiedniego zaplecza hotelowego, środków transportu publicznego. Turystom poruszać się tu wyjątkowo ciężko. Przykład pierwszy z brzegu. Miałem w zamiarze odskoczyć na pełny dzień do oddalonego o 40 km od Bintulu Parku Narodowego Similijau, znanego z populacji małp nosaczy (proboscis), także lęgowisk żółwi morskich. Niestety brak jakiegolwiek transportu publicznego tamże, wiążący się z koniecznością dotarcia drogą taksówką (ok. 100 ringitów), zmusił mnie do porzucenia tegoż planu. Problem to zresztą natury ogólnej na Borneo. Wyspa jest siedliskiem przepięknych Parków Narodowych, co nieco napisałem o nich w poprzednich postach, niestety problemy logistyczne związane z dotarciem do nich, sprawiają że zapewne tylko garstka z pragnących je odwiedzić, realizuje swój zamiar. Wyjeżdzając z Parku Narodowego Niah, również musiałem skorzystać z prywatnego, stosunkowo drogiego, transportu. Inaczej najzwyczajniej się nie dało.

Po cóż się więc w tym zapomnianym przez Boga, również i tego muzułmańskiego, mieście pojawiłem. Dobre pytanie. Już spieszę z odpowiedzią. Bynajmniej nie z powodu chęci zakosztowania uroków prostytucji, rozczaruję, nie będzie przesiąkniętych sprośnym erotyzmem, wyznań. Moja data wyjazdu z Borneo właśnie nadeszła. Niestety nie było mi danym zobaczyć wszystkiego, co miałem w zamiarze. Zwłaszcza żałuję Kuching i jego okolic. Uznałem, że zostawię je na następny raz, plan już się rodzi w głowie. Tymbardziej zaważył na tym fakt, że w związku z obchodami Chińskiego Nowego Roku loty stamtąd były wyjątkowo drogie. Najtańszym miejscem z którego można było opuścić Borneo było właśnie Bintulu. I to był właśnie główny cel mojej wizyty w tym miejscu. Nic dodać, nic ująć...

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1545 komentarzy1545 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024