Kiedy już Ci się wydaje, że najgorsze minęło, słyszysz kolejny jazgot, łomot. Wolisz się nie obracać. Wiesz, że nie skończy się to dla Ciebie dobrze. A mimo to nie uciekasz. Lubisz to ryzyko, lubisz tę grę. Znów potężne fale przetaczają Ci się po plecach. Czujesz jakby stado mustangów przebiegło się po nich, jakby rozpędzone TJV zrobiło sobie z nich torowisko. Siła, z jaką miażdzone były Twoje plecy rzuca Cię na kolana, tarza po piasku, wkrótce masz go nawet w zębach. I kiedy wydaje się, że już wszystko gra, że najgorsze za Tobą, jeszcze raz dostajesz po mordzie. Fala powrotna jeszcze raz sprzedaje Ci plaskacza. Czujesz jakby ostatni z tych mustangów uderzył Cię z kopyta. Ciepła woda, wyjatkowo ciepła, przyjemność i ryzyko, jakie niesie za sobą walka z potężnymi falami, każe Ci zostać w wodzie. Tak też robisz...Mimo, że wiesz, że mustangi nadjeżdzają...
Fale, z jakimi miałem okazję mierzyć się na plaży w Varkali, mojej kolejnej indyjskiej destynacji, były największymi jakich w życiu doświadczyłem. Mimo to możliwość mierzenia się z nimi była czystą przyjemnością. Również z uwagi na okoliczności, jakie temu towarzyszyły. Owszem, plaża w Varkali, jest całkiem urodziwa. Ginęłaby jednak w gąszczu zdecydowanie urokliwszych, katalogowo pięknych plaży, jakich miałem okazję wiele razy doświadczyć, gdyby nie kilka faktów. Plażę w Varkali, zwaną Papanasham beach, otacza cudowny, czerwonawy klif. Na jego szczycie usytuowana jest cała baza turystyczna, hotele, restauracje. Podziwianie plaży z tej perspektywy, przy okazji choćby porannego śniadania, jest bardzo przyjemną czynnością. Atutem takiego usytuowania plaży jest z kolei fakt, że sama plaża jest praktycznie wolna od jakiejkolwiek infrastrukturJeżeli dodać do tego masę orłów, jakie zwykły krążyć nad klifami, masę sklepików tybetańskich, inne mniej turystyczne plaże po zachodniej stronie miejscowości, Varkala musi prezentować się lepiej niż tylko urodziwie. Naprawdę...
Pewnie inaczej odbierałbym to miejsce, gdyby było zatłoczone, przesiąknięte nadmiarem turystów. W czasie, kiedy tutaj przebywałem, ku rozczarowaniu miejscowych sklepikarzy, a mojej euforii, było tu nadspodziewanie niewielu turystów. W efekcie, Varkala stała się kolejnym miejscem na mapie moich wojaży po ziemiach Kerali, które z czystym sumieniem mogę polecić.