Pisałem w poprzednim poście o wizytacji w Kathmandu dwóch miejsc objętych patronatem UNESCO. W obrębie doliny Kathmandu, tzw. Kathmandu Valley znajduje się jeszcze kilka miejsc włączonych w poczet tak uhonorowanych obiektów. Wszystkie one figurują na liście UNESCO pod jedną zbiorczą nazwą, tym samym traktowane są jako jeden wpis (Nepal ma cztery wpisy na liście UNESCO), właśnie jako Kathmandu Valley. W trakcie kilkudniowego pobytu w nepalskiej stolicy, nie omieszkałem pozwolić sobie niektórych z nich odwiedzić.
Pierwszym z takich miejsc była położona na przedmieściach Kathmandu miejscowość Patan. Figuruje ona również, choćby na miejskich tablicach, pod dawną sanskrycką nazwą Lalipur, miasta piękna (City of Beauty). Z racji bliskości Kathmandu postanowiłem odbyć pieszą, dwugodzinną wycieczkę do Patanu. Miałem dzięki temu sposobność podejrzeć warunki życiowe miejscowej biedoty znad rzeki Bagmati. Powiedzieć tragedia, to tak jakby nic nie powiedzieć... Wielokrotnie widywałem na swojej podróżniczej drodze podobne obrazki, mimo to niezmiennie poczucie rażącej niesprawiedliwości społecznej, krwiożerczego kapitalizmu, kieruje drogę myślami.
Odwiedziłem też Stadion Narodowy w Kathmandu, choć i w tym wypadku określenie to trąca eufemizmem. Murawa tutejszego stadionu przypomina najgorsze klepiska, niewidywane nawet w najniższych klasach rozrywkowych w naszym kraju. Żeby było śmieszniej, za kilka dni ma się tutaj odbyć mecz eliminacji mistrzostw świata Nepal - Indie. Nota bene, jak gdzieś wyczytałem, trenerem nepalskiej reprezentacji jest Polak (Jacek Stefanowski) ... Miejscowe kobiety wysypywały na murawę tony piasku, starając się choć fragmentarycznie przeobrazić ją w nieco przyjemniejszą postać. Uświadomiłem sobie, że co, jak co, ale futbolem Nepal nie stoi i stać nie będzie...
Do Patanu przyjeżdza się, by zobaczyć jedno z najpiękniejszych, uważanych nawet za najpiękniejsze, skupisko ceglanych świątyń Nepalu. Centrany skwer miasta, Durbar Square, wręcz tonie w niezliczonej ilości takowych świątyń, różnorakich kolumn, posągów, detalicznie w kamieniu obrobionych motywami hinduskiej bądź buddyjskiej religii. Można godzinami siedzieć na szczycie jednej z takich świątynek i podziwiać miejską zabudowę. Ponoć znaczący wkład w ich wzniesienie miał słynny buddyjski cesarz Asioka.