Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2014/2015 (Emiraty, Oman, Sri Lanka, Indie, Nepal)    Pontonem po Tirisuli
Zwiń mapę
2015
24
mar

Pontonem po Tirisuli

 
Nepal
Nepal, Mugling
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14579 km
 

Słowem wstępu pozwolę sobie nadmienić, że z racji odbytego trekkingu, nie byłem w stanie, głównie z przyczyn technicznych, prowadzić na bieżąco niniejszej relacji z moich dalszych wojaży po Nepalu. W efekcie wszystko, co obecnie piszę jest relacją nieodzianą już w przymiot opisu na żywo, bieżąco relacjonujacego zastaną rzeczywistość, pełnego faktów najświeższego sortu. Ubolewam, że być może relacja straci nieco na kolorycie, uboższa będzie o doznania euforyczne, suchsza uczuciowo. Tym, co jednak będzie wywierało znaczący wpływ na jej "ubiór", będzie fakt, że będę ją pisał już w obliczu tragedii, która w dniach poprzedzających, raptem 3 tygodnie po moim powrocie stamtąd, nawiedziła ten wspaniały kraj i poczyniła tak straszliwe szkody, zwłaszcza pociągnęła za sobą śmierć tysięcy ludzi. Tragedia w skali przekraczającej granice wyobraźni.
Przy okazji dziękuję za okazaną troskę o moją osobę. Jak już nadmieniłem, opatrzność nade mną czuwała, czego niestety nie mogą powiedzieć o sobie inne osoby ... Smutne to ...
Póki co, pozwolę sobie kontynuować relację, w odpowiednim miejscu nawiązując słowem do tej niewyobrażalnej tragedii.


Wracając do meritum, poprzedni wątek zakończyłem w finalnej bazie (Australian Base Camp) naszego trekkingu po himalajskich górach. Po dostaniu się do turystycznej enklawy w Pokharze, daliśmy sobie dwa dni na dojście do siebie, nawyknięcie na powrót do wygód cywilizacyjnych, upranie brudnych ciuchów, szereg innych mniej lub bardziej praktycznych czynności. Kolejne dni naszej nepalskiej włóczęgi ponownie miały być tymi z kategorii wzmożonej aktywności fizycznej.

Będąc w Nepalu nie sposób wręcz, wiem to moje prywatne zdanie, nie skorzystać ze sposobności zażycia aktywności wodnej na wzburzonych górskich, himalajskich rzekach. Należą one do najlepszych na świecie miejsc do odbycia przygody raftingowej czy też kajakarstwa górskiego. Rzeki takie jak Marsyandi, Sun Kosi, Tamur, należą do najlepszych, przy tym najniebezpieczniejszych, najbogatszych w doznania adrenalinowe rzek raftingowych. Niestety spłynięcie nimi wymaga czasem nawet minimum 10 dni oraz doskonałej organizacji logistycznej takiej ekspedycji. Osobiście w planach miałem trzydniowy spływ przepiękną rzeką Kali Gandaki. Okazało się jednak, że wczesna wiosna nie jest najlepszym okresem raftingowym tamże, zwłaszcza z uwagi na zimną wodę. W efekcie nie udało się uzbierać wymaganej ilościowo grupy osób, niezbędnej do odbycia tego właśnie raftingu.
Cóż, pozostała nam jedynie Tirisuli...

Broniłem się przed raftingiem tą rzeką rękoma i nogami. Raz, że nie jest zbyt trudna technicznie (głównie rapidy 2 i 3, nieliczne 4). Dwa rzeka biegnie wzdłuż głównej arterii drogowej łączącej Pokharę z Kathmandu. W efekcie kompletnie pozbawiona jest autentycznej dziewiczości. Trzy, rafting nią jest jedynie jednodniową, ba kilkugodzinną, przygodą. Moja argumentacja pewnie wzięła by górę, gdyby nie fakt, że Song, która nigdy wcześniej nie odbyła jakiegokolwiek raftingu, bardzo nalegała. Ułatwieniem był też fakt, że grupę na taki spływ zebrać zdecydowanie prościej, w dodatku spływ ten nie należy do zbyt kosztownych.
Sam spływ, rzeczywiście nieco mnie rozczarował. Zarówno pod względem widoków z pontonowej powierzchni, jak i z uwagi, może głównie, na niewystarczającą ilość doznań adrenalinowych. A tych wyczekiwałem... Kilka razy zahuśtało, przelało wodę między burtami, odbiło od kamieni i nim się spostrzegliśmy nasza dwugodzinna przygoda dobiegła końca.

W drodze ku naszej kolejnej destynacji korzystaliśmy z transportu prywatnego. Jeszcze w Pokharze, drogą burzliwych choć owocnych negocjacji, zakupiłem łączony pakiet na spływ rzeką Tirisuli i trzydniowy pobyt w Parku Narodowym Chitwan, o czym w kolejnym poście. Był on na tyle przyjaznym cenowo, że nie sposób było z tej opcji nie skorzystać. Jak wyczytałem na wielu forach, zaciągnąwszy również języka, nie sposób byłoby drogą indywidualną zaliczyć obu tych atrakcji po tak przyjaznych kosztach. Cóż, czasem backpackerskie zacięcie trzeba schować na dno plecaka i zażyć też typowo turystyczno - pakietowego sposobu podróżowania :)
W drodze do Saurahy, bazy wypadowej ku Parkowi Narodowemu Chitwan, nie obyło się rzecz jasna bez przygód. I to zdecydowanie takich, z gatunku mniej przyjemnych. Zobaczyliśmy w dole kanionu ciężarówkę Coca-Coli, która wypadła z drogi i spadła z 40 metrowego nasypu na samo dno kanionu. Podobno obaj kierowcy zginęli na miejscu. Ludność lokalna, całe wioski, schodziła w dół wąwozu, by w drodze powrotnej wydrapywać się z koszami pełnymi butelek coca coli. Cóż, teraz już było pewnym, że ów napój, symbol kapitalistycznych czasów, dotrze do nawet najdalszych zakątków i wioseczek nepalskiej ziemi. Choć na chwilę to nie herbata będzie tamże wiodącym napojem.
Jakby nieszczęść było mało, na prostym odcinku drogi, pełnym pokaźnych dziur, zerwaliśmy przednią oś naszego samochodu. W efekcie przyszło nam prawie dwie godziny czekać na pojazd zastępczy. Wspominałem już wcześniej o tragicznym stanie nepalskich dróg. Nigdzie indziej w świecie, a bywałem w przeróżnych destynacjach, nie spotkałem się z drogami o tak kiepskim standardzie.
Cóż nepalska rzeczywistość ... Rzeczywistość najbiedniejszego kraju Azji.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2015-04-28 20:16
Hehe to jest ten paradoks w Azji... Niby zapieramy się z całych sił przed turystycznymi atrakcjami, ale jednak np. kajaka na wyspie szkoda nie wypożyczyć :P
 
milanello80
milanello80 - 2015-04-28 23:54
Nie do końca tak Dominiko :) Broń Boże nie zapierałem się przed raftingiem. Ba, jak najbardziej chciałem go odbyć, tyle tylko że na zdecydowanie bardziej dzikiej, rwącej i niebezpiecznej rzece. Z przyczyn o których w poście napisałem, nie było mi to danym. W efekcie substytutem stała się zbyt spokojna jak dla mnie rzeka Tirisuli.
P.S. Z tym co piszesz, pewnie to nie tyle paradoks Azji, a kwestia trzymania się konkretnej idei podróżowania. Niestety czasy takie, że nie sposób zawłaszczyć sobie turystyczne atrakcje wyłącznie dla siebie.
Pozdrawiam
 
danach
danach - 2015-05-05 20:50
Czasem trzeba pójść na kompromis, Song pięknie się prezentuje w kajaku :) Cieszę się,że szczęśliwie dotarłeśdo kraju a zjęcia z Nepalu będą pokazywały jak tam było wspaniale
 
 
zwiedził 40.5% świata (81 państw)
Zasoby: 1095 wpisów1095 1487 komentarzy1487 14069 zdjęć14069 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.11.2023 - 25.03.2024
 
 
04.11.2023 - 06.11.2023
 
 
25.07.2023 - 03.08.2023