Do Yogyakarty, uważanej za kulturową stolicę Jawy, dotarłem późno w nocy po długiej 8 godzinnej jeździe z Pangandaran. Po krótkawym noclegu ruszyliśmy wprost ku jednej z dwóch największych atrakcji miasta, a w zasadzie jego okolicy. Dwie okoliczne świątynie - Borobodur i Prambanan to dwa najdonioślejsze kulturowo skarby całej Indonezji, magnesy przyciągające rokrocznie masy odwiedzających. Oba na tyle zresztą wyjątkowe dla dziedzictwa ludzkości, że zasłużenie objęte patronatem UNESCO. Na pierwszy ogień wzięliśmy tą drugą ze świątyń. 17 km jakie dzieli Prambanan od Jogyakarty pokonaliśmy skuterkiem. Ruch był generalnie zdecydowanie mniej uciążliwy niż w Bandungu.
Prambanan jest miejscem, gdzie znajduje się kompleks najsłynniejszych hinduistycznych świątyń w całej Indonezji. Kompleks świątyń w Prambanan wzniesiono w połowie IX wieku, przypuszczalnie dla uczczenia nawrotu hinduizmu do łask na Jawie. Równocześnie z utratą wpływów tej religii na rzecz islamu, świątynie popadły w zapomnienie. Dodatkowo dotykające cyklicznie te ziemie trzęsienia ziemi, sprawiły że w zasadzie uległy doszczętnemu zniszczeniu. Dopiero szeroko zakrojone prace restauracyjne z udziałem UNESCO, choć częściowo przywróciły im dawny blask. Główny kompleks świątynny składa się z 8 mniejszych i 8 większych świątyń, wśród których prym wiedzie 47 metrowa świątynia Sziwy - Candi Shiva Mahadeva. Mimo, że w trakcie wielu moich azjatyckich wypraw, zwłaszcza w Indiach, miałem okazje odwiedzić wiele podobnych hinduistycznych przybytków wiary, że tylko świątynie z Khajuraho, Mammalapuram, Thanjavur wspomnę, nadal wywierają one na mnie niemałe wrażenie. Misterna, detalicznie doskonała praca ówczesnych mistrzów dłuta, zachwyca po dziś dzień. Czasem nie potrafię zrozumieć masy dyletantów, dla których to tylko sterta kamieni... Mnie osobiście bardzo przypadły do gustu.