Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2016/17 (Indonezja)    Jak płynna jest granica między fantazją a głupotą ?
Zwiń mapę
2017
15
lut

Jak płynna jest granica między fantazją a głupotą ?

 
Indonezja
Indonezja, Kanangar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21751 km
 
Często zastanawiam się, dzisiejszego dnia szczególnie, jak płynna jest granica między fantazją a głupotą. Czy narażanie się na niebezpieczeństwo, problemy celem przeżycia przygody to ciągle fantazja, czy już głupota ? Z perspektywy przygód dnia dzisiejszego nie umiem sobie jednoznacznie odpowiedzieć. Wiem jedno, gdyby szukać synonimów dla obu tych, jakby nie było odmiennych słów, w obu przypadkach jednogłośnie mógłbym rzucić swoim nazwiskiem i na pewno trafiłbym w sedno.
Ale do rzeczy ...
Po dobrze przespanej nocy w hoteliku w Melolo, pełen wiary w mnogość atrakcji i przygód dnia nadchodzącego, ruszyłem w kierunku południowym. Dzisiaj nie zamierzałem wizytować tradycyjnych wiosek sumbańskich. Moim docelowym miejscem miała być plaża w Kallali w południowo – wschodniej części Sumby. Droga uciekała, widoki niezmiennie zachwycały. Wkrótce dotarłem do Kallali. Tutejsza plaża to jedno z lepszych na całej Sumbie, a ponoć najlepsze w tej jej części, miejsce do surfingu. Fale rzeczywiście robiły wrażenie. To też miejsce, gdzie miejscowe kobiety zbierają i suszą glony (agar). Małe domki, w których zamieszkują całe rodziny tuż przy plaży w Kallali wyglądały wprost bajkowo. Grzało niemiłosiernie, więc skorzystanie z kapieli w okolicznym morzu wręcz było wskazanym. Niemniej ostrzeżenia lokalnych kobiet o występujących tu krokodylach, wnet rozwiały mój entuzjazm. Cóż począć, logika nakazywała posłuchać kobiet. Gorzej, gdy potrzeba innego sortu dała o sobie znać. Pozostało pójść w busz i ją rozwiązać. I tutaj jednak strach przed krokodylem czającym się w buszu nie dawał o sobie zapomnieć. Zwłaszcza, że moja tylna część ciała, nie myślę tu o plecach, świeciła bielością niczym irlandzka turystka na plaży. Krokodyl takiej łuny jasności nie omieszkałby nie zauważyć. Toteż potrzebę załatwiłem ekspressowo, jak chyba nigdy w życiu :)
Dalej ruszyłem już w kierunku zachodnim, kierując się wzdłuż południowego wybrzeża ku plaży Watu Parnanu. Tamtejsze formacje skalne, łuks kalny a zwłaszcza widok na klify i z klifów na plażę zachwycał. Bez dwóch zdań. Spotkałem tam grupę sympatycznych Indonezyjczyków. Próbowali odwieźć mnie od planu dojazdu powrotnego do Waingapu drogą dalej na zachód, twierdząc że tam nie ma drogi. Moja wiara w wujka google'a, mapkę lonely planet była jednak niezachwiana. Od początku droga była tragiczna, liczyłem jednak z każdym kilometrem, że w końcu musi nadejść poprawa. Przejechałm wprawdzie wokół kilku cudownych, klifowatych plaży, nietkniętych ludzką stopą, niemniej tym czego bardziej wyczekiwałem była droga ku Waingapu, droga w rozumieniu naszym zachodnim, a nie trakt którym jechałem. Nadzieja matką głupich. Wkrótce przyszło mi pokonywać całkiem pokaźnych rozmiarów góry, w dodatku trakt zupełnie rozmyło i strach było jechać dalej. Gorzej, gdy przyszło mi zjeżdzać w dół, kamienie uskakiwały, a stromość drogi była niewyobrażalna. Próbowałem prowadzić motor, ale moje nogi jeszcze bardziej ślizgały po kamieniach. W końcu znalazłem najlepsze wyjście, jechałem na wyłączonym silniku z szeroko rozstawionymi nogami niczym stopy dźwigu. W końcu dojechałem do miejsca, gdzie zawalone drzewo zatarasowało drogę. No tak pomyslałem, koniec przygody. Aleś Ty głupi. Z powrotem nie pojedziesz, pod te góry nie wyjedziesz, nie ma szans. Do przodu też nie ruszysz, bo drzewo Cię blokuje, motora nie przeniesiesz bo za ciężki. Na pomoc nie masz co liczyć, przez ostatnie dwie godziny nie spotkałeś żywej duszy. Jesteś na leśnej ścieżynie pośrodku dżungli, z dala od jakiejkolwiek cywilizacji. Jesteś w przysłowiowej czarnej du .. pie. Tak, tak. Jeden z nielicznych razów w życiu począłem żałować, że nie palę papierosów. Kto wie, czy w tym momencie bym się nie skusił. Potrzebowałem odprężenia. Rzucałem inwektywami w swoją głupotę na lewo i prawo. Przeszedłem przez drzewo i pokrążyłem, po czasie zauważyłem ścieżynę dziwnie idącą w las. Okazało się, że wielkim kołem mija zwalone drzewo. Jestem uratowany ... Ale co dalej, oznak cywilizacji brak, a mnie paliwo się kończy. Próbować wracać i wtargiwać motor pod górę, czy brnąc na przód.Uznałem, że jakoś będzie, lepiej do przodu, to co za mną znałem, wiedziałem że nie jest dobre. Co przede mną nieznane, gorzej być nie może. W końcu po przekroczeniu czterech cieków wodnych, strumieni, dużej rzeki, dotarłem do małej wioski, gdzie o dziwo nawet udało się zakupić paliwo. Patrzyli na mnie jak na dziwoląga. Pewnie białych tu nie widzieli, po drugie pewnie zbyt wiele ludzi od strony z której ja przyjechałem tu nie dociera.
Było późne popołudnie, jeszcze kawał drogi przede mną do Waingapu. Nagrodą za dotychczasowe trudy były kapitalne widoki z drogi. Jechałem szczytami potężnych jarów, po każdej stronie drogi była wielka skarpa wiodąca setki metrów w dół wąwozu. Jeden błąd, odbicie na dziurze i nie byłoby już okazji czytania tego postu. Brnąłem do przodu, kilometry uciekały, mijałem piękne pola ryżowe, małe wioseczki, potężne wąwozy. Ależ tu było pięknie. Proszę popatrzeć na zdjęcia, nie rzucam słów na wiatr. Aż żal było nie zatrzymać się na dłużej. Czerwone skały niczym w australijskim interiorze, niczym słynna Uluru Rock zalegały u drogi, po drugiej stronie pofałdowane grzbiety wąwozów. Ależ pięknie, ależ pięknie. Dzisiejsze widoki wynagrodziły mi wczorajsze rozczarowanie, wynagrodziły trudy wojaży dnia dzisiejszego. Było PRZEPIĘKNIE !!!
Po dziewiątej wieczór, po 12 godzinach motorkowania, z nieopisanym bólem tyłka, pleców, nadgarstków dotarłem w końcu do hotelu w Waingapu. I wiecie, co warto było, A czy to była głupota, czy jeszcze fantazja ? Sami osądźcie. Ja jestem tak zmęczony, z drugiej strony tak zachwycony widokami z drogi, że nie mam ochoty tego rozstrząsać ...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2017-03-09 21:41
Przeczytałam 1 tchem wszystkie 3 wpisy! Jej! Mnie podobna przygoda spotkała na sąsiedniej Flores ;) Brak wody wywoływał już fatamorganę, a cywilizacji nie było widać...
Czy żałuję takich decyzji? Nie. Czy zrobiłabym to ponownie? Wtedy pewnie tak, bo dzięki temu odkryłam zupełnie dzikie gorące źródło dookoła ryżowych pól bez żywego ducha w pobliżu.
Czy zrobiłabym to dzisiaj? Myślę, że nie.
Ale to wszystko łatwo się mówi :)
Cieszę się, że wyszedłeś cało i widoki wynagrodziły stres! Czekam na dalsze wpisy :)
 
tealover
tealover - 2017-03-09 21:43
I na zdjęcia, rzecz jasna ^^
 
Robert
Robert - 2017-03-10 02:57
Czy ja zrobiłbym to dzisiaj ?
Tak, wtedy nie było mi do śmiechu, a to jedna z piękniejszych przygód na mojej podróżniczej drodze życia. Dopóki człowiek nie stawi czoła przeciwnościom, trudnościom, nie jest w stanie wyobrazić sobie, jak wiele jest w stanie zmóc. Takich przygód miałem już multum. Balansowanie na granicy fantazji i głupoty mam już chyba wpisane w DNA. U mnie podróżowanie bez emocji nie jest prawdziwym podróżowaniem.
P.S. Flores uwielbiam, objechałem go wzdłuż i wszerz. Za niedługo znów tam będę. Moją ulubioną indonezyjską wyspą jest jednak Sumba :)
 
Robert
Robert - 2017-03-10 02:59
P.S. Zdjęc niestety nie będzie, o czym poczynię wzmiankę w odpowiednim wpisie...
 
zula
zula - 2017-03-10 11:50
Ależ Twój opis jest obrazowy...Ciężko mi było a czytałam siedząc w wygodnym fotelu!
Podziwiam ale czy ryzyko nie jest zbyt duże?
Jest granica...
Pozdrawiam
 
Robert
Robert - 2017-03-10 16:22
Póki co staram się wybadać, jak płynna jest ta granica. Czasem jest tak, że człowieka ciągnie ku przygodzie wbrew zdrowemu rozsądkowi i nic na taki zew natury nie poradzi...
Pozdrawiam
 
marianka
marianka - 2017-03-15 09:55
Och, ale szkoda, ze nie bedzie zdjec, bo apetyt na nie zrobiłeś ogromny! Ale rozumiem, ze pewnie okoliczności to musiały wymusić.
 
milanello80
milanello80 - 2017-03-15 12:34
Okoliczności niezbyt sympatyczne, o czym napisałem w jednym z kolejnych postów.
 
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1116 wpisów1116 1546 komentarzy1546 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024
 
 
24.11.2023 - 01.04.2024