O tym, że nie będziemy jedynymi szczęśliwcami przy zakupie tanich lotów do Ameryki Centralnej byłem przekonany. Ba, byłem uświadomiony z lektury różnych forów podróżniczych, że grupa takich osób jest całkiem pokaźna. Ale, że aż taka chmara rodaków poleci z nami równocześnie, nie spodziewałem się. A takie loty odbywają się codziennie, więc zapewne liczba rodaków korzystających z dobrodziejstwa błędu taryfowego, umożliwiającego bardzo tani lot do Ameryki Centralnej, musi być potężna. Na jakiś czas Ameryka Centralna spłynie polskimi turystami. I dobrze ...
Mam jakąś taką wrodzoną, choć pewnie nie, pewnie nabytą w drodze wieloletnich wojaży po świecie, zdolność do zczytywania z twarzy polskości. Patrzę po twarzach i przeważnie się nie mylę. Rodaka wyszukuję z prawie 100 % dokładnością. Ciekawą więc gierką intelektualną było dla mnie w trakcie wyczekiwania na lotnisku w Amsterdamie, ocenianie z twarzy, czy dany osobnik jest rodakiem, czy nie. Praktycznie się nie pomyliłem. Rodaków w naszym locie było sporo, odczytuję że zapewne ponad 30 osób. Po niektórych widać było obycie podróżnicze, inni widać dopiero udawali się na obcy ląd, by go nabrać. Mnie przypadło w udziale siedzenie w trakcie lotu, a jakże by inaczej, w towarzystwie dwóch rodaczek. Bardzo sympatycznych trzeba dodać. One dopiero zbierają szlify podróżnicze, w efekcie trochę bojaźliwie podchodziły do wizji wojaży po Ameryce Łacińskiej, rozplanowując swój pobyt prawie co do minuty. Na improwizację, w moim przypadku bardzo uwielbianą, nie miały miejsca Te wszystkie negatywne opinie o bezpieczeństwie tamże, morderstwach, napadaniu na turystów, chyba zbytnio wzięły sobie do serca.
Sam lot linią Aeromexico minął bardzo przyjemnie. Trochę pogawędziliśmy o podróżach, trochę o życiu. Na tyle zresztą się zbratowaliśmy, że w efekcie jeden z kolegów (Mucha), który miał dłuższy tranzyt w Mexico City na lot do Gwatemali, miał towarzyszki by wyskoczyć zobaczyć samo miasto. Przekonywałem ich, by miast tego udali się do śladów cywilizacji azteckiej w Teotihuacan. Nadaremnie. Widać moje zdolności perswazyjne nie są zbyt mocne. Trochę żałowałem, że i mnie nie przyszło w udziale mieć dłuższego pobytu tranzytowego w Meksyku. Zaznaczyłbym swoją obecność w tym kraju nie tylko na lotnisku. Nic, cztery godziny przeleciały i przyszło mi, wraz z Muniem, drugim z kolegów, polecieć ku destynacji docelowej, do Gwatemali. Tam już swoją obecność zaznaczę wyraźniej niż tylko na lotnisku ...