Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2017/18 (Tajlandia, Kambodża, Indonezja, Filipiny, Malezja )    Powrót do Birmy, choć bardziej duchem niż ciałem ...
Zwiń mapę
2018
08
sty

Powrót do Birmy, choć bardziej duchem niż ciałem ...

 
Birma
Birma, Kawthaung
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9978 km
 
Pisałem już pewnie nie raz, ale się powtórzę. Trochę trącić będzie hipokryzją, pewnie nie ostatni raz. Nie lubię granic. Tych sztucznych tworów niepotrzebnie umiejscowionych na mapach świata. Świata, który jest i powinien być jeden. Świata, który winien służyć ludzkości, naturze, nie partykularnym jednostkom, które dzięki granicom rozdzieliły swoje strefy wpływów.
Z drugiej strony bardzo lubię przekraczać granice. Najczęściej po jej przekroczeniu, w Europie w zasadzie już tego nie znamy, nowe jest zdecydowanie inne. Jako bacznego obserwatora zastanej rzeczywistości, przekraczanie granic skłania mnie do przemyśleń, wyciągania wniosków. Obserwuję jak ludzie żyją i czym to ich życie różni się od życia ludzi sprzed szlabanu. Najlepsze granice to te, po przekroczeniu których ma się wrażenie, jakby się wkraczało do innego świata. Te lubię najbardziej.
Jako, że moja tajska wiza traciła swoją moc urzędową, mój okres legalnego pobytu w Tajlandii dobiegał końca, zmuszony byłem poczynić konkretne kroki, by nie zostać uznanym za nielegalnego imigranta. Najłatwiej wyjechać z kraju i ponownie wrócić. A, że byłem w pobliżu tajskiej granicy z Birmą (Myanmarem), postanowiłem tam właśnie skierować swe kroki celem odnowienia tajskiej wizy. Wczesnym rankiem, promem opuściłem po czterech dniach piękną wyspę Ko Phayam, udając się na powrót do miasta Ranongu. Tutaj wszystko poszło błyskawicznie. W lokalnym banku zakupiłem 10 dolarów w nieskażonym stanie (wymóg), zrobiłem dwie kopie paszportu, zaliczyłem pieczątki wyjazdowe w tajskim Urzędzie Imigracyjnym i wskoczyłem na łódź pełną lokalsów, zmierzającą do birmańskiego Kawthaung. Zapomniałem nadmienić, że w tym miejscu granicę pokonuje się drogą wodną. Wspomnianych szlabanów więc nie ma. Tym lepiej. Morskie podróże lubię najbardziej. Wraz ze zbliżaniem się do Birmy, wraz z widokami na buddyjskie stupy górujące nad okolicznymi wzgórzami, piękne wspomnienia dawnych wojaży wracały ze zdwojoną mocą. Cudowny czas. Aż chciałoby się znów wrócić na birmańską ziemię. Do kraju tak pięknie opisywanego w powieściach Orwella czy Kipplinga. Do kraju tak namiętnie i gościnnie mnie przyjmującego lata temu. Ma coś w sobie ta Birma, że serce bije mocniej. Ma ...
Tym razem nie było mi jednak danym zawitać tu na dłużej. Ot, wjechałem i wyjechałem. Dwie pieczątki w tamtejszej imigracji, raptem półgodziny w mieście, zakończone zakupami w lokalnej wolnocłówce i powrót do tajskiego Ranongu.
Tutaj znów wizyta w imigracji po tajską pieczątkę i w efekcie póki co mogę zostać tutaj na miesiąc. Miesiąc, którego nie dopełnię z uwagi na inne plany, ale póki co nadal zamierzam szukać nieturystycznych uroków tej jakże turystycznej Tajlandii. Trzy godzinna łącznie droga po nową wizę, tzw. visa run, zakończona sukcesem. Czas na nową destynację. Uderzam ku kolejnej "słoniej wyspie".
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2018-01-21 21:23
Podpisuję się całym sercem pod lubieniem-nielubieniem granic. Najchętniej bym je wszystkie zniosła, z drugiej strony ich przekraczanie jest absolutnie fascynujące!
 
milanello80
milanello80 - 2018-01-22 12:23
Szczególnie, gdy przekraczając granicę ma się wrażenie wkroczenia do kompletnie innego świata...
 
 
zwiedził 40.5% świata (81 państw)
Zasoby: 1095 wpisów1095 1487 komentarzy1487 14069 zdjęć14069 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
24.11.2023 - 25.03.2024
 
 
04.11.2023 - 06.11.2023
 
 
25.07.2023 - 03.08.2023