Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2017/18 (Tajlandia, Kambodża, Indonezja, Filipiny, Malezja )    Nadgorliwość nie popłaca...
Zwiń mapę
2018
24
sty

Nadgorliwość nie popłaca...

 
Indonezja
Indonezja, Jakarta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12016 km
 
Nadgorliwość nie popłaca, to fakt. Ba, mówią nawet że jest gorsza od faszyzmu. Nie drążyłbym jednak tego wątku. Jeszcze przed moim startem tegorocznej wyprawy do Azji, wiedząc że końcem stycznia pojadę na Filipiny, zakupiłem bilety (na 24 stycznia) do tego kraju po promocyjnej cenie. Uznałem to za dobry ruch pozwalający zaoszczędzić trochę pieniędzy przy tak długim locie. I takim rzeczywiście mógłby się wydawać, gdyby nie pewna zmiana okoliczności. Otóż wylot na Filipiny miałem mieć z Indonezji, którą to miałem w planach wizytować wraz z początkiem stycznia. Niestety, o czym pisałem wcześniej, przeciętna pogoda tam panującą sprawiła że zweryfikowałem swoje plany pozostając cały styczeń w Tajlandii. Data wylotu na Filipiny nadeszła. Pozostało mi albo olać lot z Jakarty albo przeciwnie stawić się tam. Po chłodnej kalkulacji cenowej, analizie innych korzyści (ponowne spotkanie z Riri), wybrałem opcję numer dwa. W efekcie przyszło mi w 3 dni odbyć 3 loty, by z południowej Tajlandii dostać się na Filipiny. Ko Lantę, ostatnią miejscówkę na tajskiej ziemi opuściłem minivanem, by po 5 godzinnej drodze zameldować się na lotnisku w Hat Yai. Stąd krótki lot do Kuala Lumpur (odwiedzone przeze mnie po raz 18 !!), nocleg w mieście, dalej kolejny lot do Jakarty, nocleg w mieście i wylot na Filipiny. Uff, uzbierało się tego. Odpocznę na Filipinach, mam nadzieję.

Tajlandię opuszczałem z mieszanymi uczuciami. Nie ukrywam, że celowo unikałem jej w poprzednich latach. Zbyt turystyczna, nachalna, głośna. Podróżniczo zbyt prosta, niezaskakującą, do bólu powtarzalna. Od drzwi hotelu do drzwi hotelu, jak dziecko za rączkę, i de facto najlepsze – zbytnio inaczej się nie da. I pewnie rozczarowujące doznania byłyby dominującymi w mojej ocenie pobytu w Tajlandii, gdyby nie fakt, że wybrałem w większości odwiedziny miejsc nieco spoza tradycyjnego turystycznego szlaku. Ba, niektóre z tych miejsc, cudowny Park Narodowy Khao Sok, wyspy Ko Kood, Mak, czy Chang Noi, na tyle przypadły mi do gustu, że ocena pobytu w Tajlandii nieco przybrała pozytywniejszych odcieni. Tajlandia to piękne miejsce, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Stworzone dla ludzi zaczynających przygody z egzotycznymi podróżami, wygodnickich, miłośników wakacji plażowych. Dla podróżniczych wyjadaczy, chyba nie będzie nadużyciem nazywanie w ten sposób mojej własnej osoby, ludzi którzy zdeptali kawał tego świata, zwłaszcza kawał Azji, Tajlandia nie przynosi nic nowego, zaskakującego, fascynującego, nic czego wcześniej by nie doświadczyli i nic czym mogliby zostać zaskoczeni. Czy będzie mi czegoś brakować ? Na pewno tajskiego jedzenia. To akurat jest niepodrabialne, wyjątkowe w skali świata i ... po prostu palce lizać.

Z grubsza podobnie zresztą ma się rzecz z Filipinami, po których trochę teraz pobuszuję. Nigdy nie ukrywałem, że nie należą do moich ulubionych azjatyckich krajów. Plażowo fantastyczne, z całkiem ciekawą schedą pokolonizacyjną, z niezłymi miejscówkami nurkowymi, bardzo sympatycznymi mieszkańcami, pięknymi kobietami i ... to by było na tyle. Niestety kulturowo Filipiny nie porażają. Tutaj kompletnie nie ma się wrażenia bycia w kraju azjatyckim. Gdyby nie zauważyć bardziej azjatyckich rysów twarzy, można by się poczuć jak w którymś kraju latynoskim.
Kulinarnie to już dramat. Nic po czym rzeczywiście chciałoby się ...palce lizać. Ale w końcu, czy ktoś w ogóle słyszał w świecie o kuchni filipińskiej ? Wątpliwe, do tajskiej nie ma nawet podejścia ...

Na Filipinach spędziłem już trochę czasu, nieco ponad 3 miesiące, zjeździłem je solidnie motorem, poskakałem po wyspach, odwiedziłem większość topowych destynacji. Tym razem wiele sobie nie obiecuję po Filipinach. Lepiej być pozytywnie zaskoczonym niż negatywnie rozczarowanym. W planach mam odwiedzenie kilku nowych destynacji, również i odwiedziny z grupą znajomych miejsc mi już doskonale znanych. Cieszę się na cudowne widoki tarasów ryżowych, te z Batad nigdy mi się nie znudzą, pięknych formacji wapiennych wokół EL Nido i Coronu, atrakcje życia podwodnego. Najbardziej cieszę się jednak na nowe. Przygód na pewno nie zabraknie, a to chyba najważniejsze w podróży ...

P.S. Tak by wpis nie był zbyt gołosłowny i raczej bezbarwnie nastawiony, załączam zdjęcia tych wszystkich cudownych potraw jakie było mi danym kosztować w Tajlandii. Jak wspominałem, palce lizać...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2018-01-31 20:51
Bardzo lubię takie kulinarnie wpisy!
 
milanello80
milanello80 - 2018-02-01 01:45
Kulinarne to są tylko zdjęcia. Ale ślinka cieknie, nieprawdaż :)
 
danach
danach - 2018-02-13 16:55
Oj dla kuchni mogę się wybrać do Tajlandii
 
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1117 wpisów1117 1552 komentarze1552 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.11.2024 - 28.11.2024
 
 
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024